Ostatnia bitwa kampanii 1939 r. stoczona od 2 do 6 października 1939 r. pomiędzy oddziałami polskiej Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” gen. bryg. Franciszka Kleeberga liczącej około 18 000 żołnierzy a oddziałami niemieckiego XIV Korpusu Zmotoryzowanego gen. von Wietersheima. Taktycznie bitwa była zwycięska dla Polaków, jednak ogólne położenie operacyjne uniemożliwiało prowadzenie dalszych działań. Była to ostatnia bitwa kampanii 1939 r. stoczona przez regularne wojsko.

Samodzielna Grupa Operacyjna  „Polesie” została zorganizowana w połowie września 1939 r. z nadwyżek rezerwistów i ochotników skupionych w Ośrodkach Zapasowych 20. i 30. DP oraz innych oddziałów utworzonych na Polesiu, m.in. marynarzy Flotylli Rzecznej. Samodzielna Grupa Operacyjna „Polesie” otrzymała zadanie obrony obszaru Polesia. Po agresji Związku Sowieckiego oddziały rozpoczęły wycofywać się w kierunku Włodawy, prowadząc jednocześnie działania opóźniające i skutecznie powstrzymując oddziały sowieckie. W tym czasie do Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” dołączyły dwie brygady kawalerii. W efekcie przeprowadzonej reorganizacja wojsk gen. Kleeberg dysponował 50. Dywizja Piechoty „Brzoza”, 60. Dywizja Piechoty „Kobryń”, dwubrygadowym Zgrupowaniem Kawalerii „Zaza” (określanym niekiedy na wyrost jako Dywizja Kawalerii) oraz Podlaską Brygadą Kawalerii. Po dotarciu na Lubelszczyznę planowano maszerować w kierunku oblężonej Warszawy. Wobec kapitulacji stolicy dowództwo grupy postanowiło opanować składy amunicji w Dęblinie i przedostać się w Góry Świętokrzyskie.

29 września 1939 r. niemiecka 13. Dywizja Piechoty Zmotoryzowanej wyruszyła z Dęblina w kierunku wschodnim i 1 października wieczorem osiągnęła rejon Przytoczno, Stoczek, Charlejów. Następnego dnia oddziały polskie i niemieckie nawiązały styczność bojową. Ten bój spotkaniowy doprowadził do bitwy, w której zamiarem gen. Kleeberga było związanie walką niemieckiej 13. Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej, jej oskrzydlenie i rozbicie.
Dlatego bitwa pod Kockiem została przeprowadzona według klasycznego napoleońskiego wzorca, który zakładał przeprowadzenie rozstrzygającego uderzenia na styku centrum ugrupowania przeciwnika ze skrzydłem położonym najbliżej znanej drogi jego odwrotu. Opracowany i realizowany plan walki zakładał ciąg walk toczonych przez kolejno wprowadzane do walki wielkie jednostki. Zadaniem 50. Dywizji Piechoty „Brzoza” było związanie walką czołowych elementów niemieckiej 13. Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej. Równocześnie Zgrupowanie Kawalerii „Zaza” miało ubezpieczyć to działanie poprzez uniemożliwienie przeciwnikowi manewru na skrzydło polskiej dywizji. Następnie 50. Dywizja Piechoty „Brzoza” odginając swe lewe skrzydło miała wciągnąć przeciwnika w walki w centrum rozciągniętego polskiego ugrupowania bojowego. Wykorzystując związanie przeciwnika walkami w pasie od Kocka po Wolę Gułowską 60. Dywizji Piechoty „Kobryń” miała ześrodkować się w kompleksie lasów na północ od Woli Gułowskiej, skąd miała wykonać uderzenie na skrzydło, a następnie tyły niemieckiej 13. Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej. Całość tych manewrów polskich wielkich jednostek miała ubezpieczyć z kierunku północno-zachodniego Podlaska Brygada Kawalerii.
2 i 3 października 1939 r. to długotrwałe walki w rejonie Serokomli i Talczyna. Oddziały polskie prowadziły natarcie na wieś Poznań oraz na Charlejów. Działania te zostały skoordynowane i zsynchronizowane w przestrzeni i czasie. Według Apoloniusza Zawilskiego w momencie podejmowania decyzji o natarciu gen. Kleeberg wiedział już o kapitulacji Warszawy i że z operacyjnego punktu widzenia podejmowanie tych działań nie miało już większego znaczenia. Pomimo to, ze względu na konieczność zachowania morale wojsk, postanowił kontynuować walkę.
4 października 1939 r. niemiecka 13. Dywizja Piechoty Zmotoryzowanej rozpoczęła natarcie na 50. DP odchodzącą stopniowo na Adamów oraz Zgrupowanie Kawalerii „Zaza” broniące rejonu Woli Gułowskiej w centrum ugrupowania bojowego Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie”. Oddziałom niemieckim nie udało się przełamać obrony oddziałów polskich. W tym czasie uaktywniła się kolejna jednostka niemieckiego XIV Korpusu Zmotoryzowanego – 29. Dywizja Piechoty Zmotoryzowanej znajdujący się w rejonie Żelechowa – jednakże jej czołowe elementy zostały zatrzymane i rozbite przez elementy ubezpieczeń 60. Dywizji Piechoty „Kobryń” i Podlaskiej Brygady Kawalerii.

Wobec pojawienia się następnej dywizji niemieckiej gen. Kleeberg zdecydował się kolejno pobić obie dywizje. W tym celu 5 października 1939 r. 60. Dywizja Piechoty „Kobryń” oraz Brygada Kawalerii „Edward” ze składu Zgrupowania Kawalerii „Zaza” wykonały natarcie na przeciwnika rozmieszczonego w rejonie Niedźwiedź, Charlejów, czyli na skrzydło i tyły 13. Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej, w celu zepchnięcia tej dywizji na wschód i „podstawienia” jej pod uderzenie 50. Dywizji Piechoty „Brzoza”. Zgrupowanie uderzeniowe osiągnęło sukces, natomiast 50. Dywizja Piechoty „Brzoza” nie posiadała wystarczających sił, aby prowadzić natarcie. Jej ówczesny potencjał bojowy umożliwiał wyłącznie prowadzenie obrony. Losy bitwy zdecydowały się w rejonie Woli Gułowskiej, a punktem kulminacyjnym bojów prowadzonych w tym rejonie był kontratak II batalionu 183. pułku piechoty pod miejscowością Gułów. Pod jego wpływem dowódca niemieckiej 13. Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej gen. Otto wydał rozkaz do odwrotu.
Sukces osiągnięty 5 października 1939 r., czyli pobicie niemieckiej 13. Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej został przekreślony przez meldunek kwatermistrza Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” o stanie amunicji, który wynosił 20 pocisków, zero amunicji do karabinów. Ponadto zabrakło także środków opatrunkowych. W tej sytuacji gen. Kleeberg podjął decyzję o kapitulacji, która nastąpiła następnego dnia.

płk dr hab. prof. Akademii Obrony Narodowej Juliusz S. Tym