W październiku 1929 r. w Stanach Zjednoczonych rozpoczął się wielki kryzys — dramatyczne załamanie gospodarki, które w ciągu następnych miesięcy objęło niemal cały świat. W Europie jego kulminacja przypadła na lato 1931 r., kiedy kryzysy finansowe objęły kolejno Austrię, Niemcy i Anglię. W krajach uprzemysłowionych kryzys objawił się gwałtownym spadkiem produkcji, był jednak dość krótkotrwały — dobra koniunktura wróciła już w 1933 r. W krajach rolniczych spadek produkcji nie był aż tak znaczący, jednak załamanie trwało aż do 1935-1936 r.
Konsekwencją wielkiego kryzysu było odejście od liberalnej polityki gospodarczej - w wielu krajach zaczęto stosować interwencjonizm państwowy, którego podstawy teoretyczne sformułował John Maynard Keynes. Interwencjonizm polegał  na kreowaniu popytu poprzez wydatki publiczne, finansowane z deficytu budżetowego. Polityka ta była nie do utrzymania w ramach dotychczas obowiązującego systemu waluty złotej — w latach trzydziestych masowo odchodzono od tego rozwiązania monetarnego. Pokryciem emisji w coraz szerszym stopniu stawało się zadłużenie rządu w banku centralnym.

Wieki kryzys w Polsce
Polska odczuła wielki kryzys szczególnie silnie: trwał długo, jak w krajach rolniczych, zaś spadek produkcji dorównywał sytuacji w USA. Wynikało to z jednej strony z dużej roli sektora rolniczego w gospodarce, z drugiej ze znacznego zaangażowania kapitału obcego w polskim przemyśle. Zagraniczni właściciele przedsiębiorstw zaczęli zmniejszać swoje zaangażowanie w Polsce, unieruchamiając produkcję i pogłębiając zjawiska kryzysowe. Drastycznie zmniejszyła się wartość handlu zagranicznego, a dla utrzymania bilansu handlowego konieczny stał się dumping, czyli eksport towarów po cenach niższych niż w kraju, a niekiedy nawet niższych od kosztów produkcji.
Kryzys w największym stopniu odczuła polska wieś. Ceny produktów rolnych spadały szybciej, niż wytworów przemysłu: zjawisko to nazywano rozwarciem nożyc cen nr 1. Jednocześnie skup produktów rolnych często był zmonopolizowany, co umożliwiało pośrednikom narzucanie rolnikom cen znacznie niższych, niż uzyskiwane w sprzedaży w miastach. Były to tak zwane nożyce cen nr 2. Na wsi pojawiło się zjawisko podaży głodowej: aby uzyskać wystarczające fundusze na spłaty zobowiązań i konieczne zakupy, rolnicy ograniczali własne spożycie i nie dojadali. W najbiedniejszych częściach kraju mieszkańcy wsi kupowali jedynie sól i zapałki. Poprzez zmniejszenie popytu na produkcję przemysłową, pogarszało to sytuację miast. Rząd starał się prowadzić akcję oddłużania rolnictwa, również celem rozszerzenia rynku wiejskiego. Polityką interwencyjną kierował Państwowy Bank Rolny, a od 1934 r. nowo powołany w tym celu Bank Akceptacyjny S.A.
Reszta gospodarki dotknięta była wysokim bezrobociem (także częściowym, w ramach którego ludzie pracowali 2-3 dni w tygodniu).  W 1933 r. sięgało ono aż 43,5% czynnych zawodowo poza rolnictwem. Spowodowało to silne obniżenie przychodów ludności. W najlepszej sytuacji znajdowali się pracownicy sfery budżetowej: w konsekwencji powszechnego spadku cen ich realne przychody wzrosły. Urzędnicy stanowili też główne zaplecze obozu rządzącego. 
W czasie kryzysu na skraju upadku znalazło się wiele przedsiębiorstw. Pewną ich liczbę uratował od bankructwa Bank Gospodarstwa Krajowego, zastępując wycofujący się kapitał prywatny. Dotyczyło to również firm, których pozbywali się zagraniczni udziałowcy. W rezultacie powstał silny państwowy koncern BGK. Taki rozwój sytuacji nie był jednak wynikiem celowych działań etatystycznych, lecz raczej wymuszoną reakcją na słabość prywatnych kapitałów. Poza tym reakcja rządu na kryzys była ograniczona. Trzymano się zasad tradycyjnej liberalnej polityki ekonomicznej.
Pogorszenie sytuacji gospodarczej w czasie kryzysu zaostrzyło konflikty społeczne. Dotyczyło to również relacji z mniejszościami narodowymi. Wzrosły napięcia polsko-ukraińskie, a nacjonalistyczna prawica z powodzeniem propagowała bojkot żydowskich kupców, którego kulminacją był pogrom w Przytyku. 
Pierwsze sygnały poprawy sytuacji gospodarczej dało się zauważyć w 1935 r. W następnych latach szybko rosła produkcja przemysłowa, z powodzeniem odrabiając straty z lat 1929-1935. Kilku konsekwencji kryzysu nie udało się jednak przezwyciężyć. Nie wrócili zagraniczni inwestorzy, również krajowy kapitał prywatny nie odzyskał utraconej pozycji. W rolnictwie utrzymywały się niskie ceny. Dalszą odbudowę przerwała wojna.

Polityka monetarna
W czasie wielkiego kryzysu Polska konsekwentnie prowadziła politykę deflacyjną. Oznaczało to utrzymanie wymienialności pieniądza na złoto oraz nacisk na spadek cen. W logice złotej waluty miało to prowadzić do wzrostu konkurencyjności gospodarki i — w perspektywie — powrotu koniunktury, jednak w realiach wielkiego kryzysu tylko pogłębiało istniejące problemy. Negatywny efekt takiej polityki był tym silniejszy, że za niepodważalny cel uznano utrzymanie równowagi budżetowej. Tę osiągano zmniejszając wydatki oraz starając się zwiększyć przychody. Obniżono np. pensje całej sfery budżetowej (poza armią), czy rozpisano (de facto obowiązkową) pożyczkę narodową w 1933 r. Zmniejszało to zasoby pieniężne ludności, pogarszając zjawiska kryzysowe.
W pierwszym okresie kryzysu trudno potępić takie podejście, szeroko stosowane w innych państwach. Przemawiały za nim również obawy przed powrotem inflacji. W sytuacji powszechnego spadku cen były one irracjonalne, pozostawały jednak faktem społecznym, zresztą nie tylko w Polsce. Za polityką tą stała ponadto niechęć Piłsudskiego do eksperymentów w dziedzinie pieniężnej oraz przekonanie o konieczności utrzymania silnego pieniądza. Uważano, że stabilny, pewny złoty umożliwi przyciągnięcie kapitałów zagranicznych. W latach trzydziestych, kiedy kolejne kraje wchodziły na ścieżkę protekcjonizmu, nadzieje te okazały się płonne.
Z grona państw prowadzących tradycyjną politykę monetarną jako pierwsza wyłamała się Wielka Brytania, zawieszając  w 1931 r. wymienialność funta na złoto (lecz nie na inne waluty). Podążyły za nią wkrótce inne kraje, tworząc jeden z trzech bloków walutowych połowy lat trzydziestych. Drugi grupował państwa, które wprowadziły ograniczenia dewizowe: najważniejszym z nich były Niemcy. Na trzeci blok składały się kraje utrzymujące swoje waluty w stanie sprzed kryzysu, z Francją na czele. Ta ostatnia grupa utworzyła w 1933 r. Złoty Blok, do którego należała też Polska. Kraje bloku prowadziły wyniszczającą gospodarkę politykę deflacyjną, bez powodzenia starając się powstrzymywać odpływ złota do reszty świata. Po odpadnięciu kolejnych krajów, blok rozpadł się w 1936 r.
Wobec coraz gwałtowniejszego odpływu złota i obaw co do możliwości utrzymania wymienialności złotego, Polska wystąpiła ze Złotego Bloku jeszcze przed jego upadkiem. W kwietniu 1936 r. rząd zdecydował się na wprowadzenie ograniczeń dewizowych. Oznaczały one monopol państwa na obrót złotem i walutami zagranicznymi. Od tej pory bez zgody odpowiedniego urzędu nie można było wywieźć z Polski pieniędzy, a import towarów był niemożliwy bez przejścia przez długotrwałą procedurę. W tej sytuacji handel w rosnącym stopniu był realizowany przez umowy clearingowe, czyli porozumienia z innymi krajami, gwarantujące równowagę wzajemnego bilansu handlowego. Podobnie podstępowano w całej Europie Środkowej i Południowo-Wschodniej. W przeciwieństwie do niektórych państw posługujących się ograniczeniami dewizowymi, w Polsce nie zdecydowano się na dewaluację złotego ze względu na wysokie zadłużenie zagraniczne. 
Silny złoty, o niezmiennym od 1927 r. parytecie, pozostawał jednym z symboli II Rzeczypospolitej, do którego wracano z nostalgią. Był to jednak symbol wyjątkowo kosztowny, który nie przyniósł spodziewanych korzyści w postaci zwiększonych inwestycji zagranicznych. 

Interwencjonizm państwowy
Poprawa koniunktury po wielkim kryzysie zbiegła się ze śmiercią Józefa Piłsudskiego w maju 1935 r. i początkiem dekompozycji obozu sanacji. Z czasem umocniły się dwie główne frakcje walczące o władzę: grupa zamkowa skupiona wokół prezydenta Ignacego Mościckiego oraz środowisko wojskowe przewodzone przez Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, Edwarda Rydza-Śmigłego. Pierwsza z nich wywalczyła znaczny wpływ na sprawy gospodarcze: poparcie Mościckiego posiadał wicepremier i minister Skarbu Eugeniusz Kwiatkowski.
Kwiatkowski był zwolennikiem interwencjonizmu państwowego, którego najważniejszym przykładem był amerykański program New Deal prowadzony przez administrację Franklina D. Roosevelta. W warunkach polskich interwencjonizm przełożył się na czteroletni plan inwestycyjny w rejonie Centralnego Okręgu Przemysłowego (1936-1940) oraz długofalowy, choć dość mglisty, piętnastoletni plan rozwoju kraju.
Centralny Okręg Przemysłowy był rozwinięciem pochodzącej z lat dwudziestych koncepcji „trójkąta bezpieczeństwa" w widłach Wisły i Sanu. Taka lokalizacja wydawała się bezpieczna ze względu na oddalenie zarówno od granicy z Niemcami, jak i z Rosją. Wytypowane tereny były ponadto pozbawione większych ośrodków miejskich i charakteryzowały się dość gęstym zaludnieniem i wysokim bezrobociem (na wsi również ukrytym). Zlokalizowany w takim miejscu COP miał przynieść wzrost zamożności miejscowej ludności, poszerzając rynek wewnętrzny i nakręcając koniunkturę w tym rejonie Polski. Inwestycje finansowano głownie z budżetu państwa. Choć etatyzm był wbudowany w koncepcje Kwiatkowskiego, dominująca rola kapitału publicznego wynikała również ze słabości prywatnych inwestorów, których w niewielkim stopniu skusiły oferowane na terenie COP ulgi. Na inwestycje składały się fabryki, budowane głównie z myślą o zaopatrzeniu wojska, oraz ambitny program elektryfikacyjny. Największym przedsięwzięciem COP była olbrzymia huta: Zakłady Południowe w Stalowej Woli.
COP był obiektem dumy, zręcznie kreowanej przez sanacyjną propagandę. Jeśli patrzeć nań jedynie z perspektywy nadchodzącej wojny, była to inwestycja o wątpliwej wartości, której głównych elementów nie udało się zrealizować przed niemieckim atakiem. Pod względem gospodarczym zapewnił pracę ok. 100 tys. ludzi. Była to duża liczba, choć niewystarczająca do znaczącej redukcji polskiego bezrobocia. Z punktu widzenia doktryny wojennej końca lat trzydziestych przekonanie o bezpiecznej lokalizacji okręgu okazało się dość naiwne.
Wyjątkowość COPu w latach trzydziestych polegała na realizacji dużego programu inwestycyjnego przy zrównoważonym budżecie i z zachowaniem wymienialności waluty na złoto. Na tym tle doszło zresztą do konfliktu między Kwiatkowskim a lobby wojskowym, które w miejsce ograniczeń walutowych widziało raczej dewaluację i przystąpienie do bloku szterlingowego. Po przegranej w tej kwestii, wojsko zabezpieczyło swoje interesy w inny sposób. Władze cywilne nie miały dostępu do uzyskanej podczas francuskiej wizyty Rydza-Śmigłego w 1936 r. pożyczki z Rambouillet, ani kontroli nad Funduszem Obrony Narodowej, na którego rzecz przekazywały miesięczne opłaty. Doszło do sytuacji, w której COP, w ramach którego rozwijano polski przemysł zbrojeniowy, powstawał w warunkach konfliktu z wojskiem, a czteroletni plan inwestycyjny Kwiatkowskiego nie był zgrany z sześcioletnim planem modernizacji sił zbrojnych.

W obliczu wojny
W październiku 1938 r. do Polski przyłączono Zaolzie, w następny miesiącu zaś drobne obszary Słowacji. Na mocy dekretu, waluta na okupowanych obszarach została przerachowana na złote po kursie 6,25 korony za złotego, co oznaczało zaniżenie wartości korony o około 16%. W rezultacie jedynie niewielki odsetek banknotów został wymieniony.
W następnych miesiącach rząd stanął przed dramatycznymi decyzjami. Dalsza polityka gospodarcza zależała od postępowania Niemiec. Jeśli miała wybuchnąć wojna, gospodarkę należało jak najszybciej przestawić na tory wojenne. Jednak zbyt wcześnie podjęta decyzja w tym kierunku musiała doprowadzić do załamania mozolnie odbudowywanej gospodarki. Łatwo ex post oceniać podjęte wówczas decyzje. Warto jednak pamiętać, że jeszcze latem 1939 r. nikt nie potrafił z całą pewnością przewidzieć posunięć Hitlera. 
W obliczu zbliżającego się konfliktu poluzowano zasady polityki monetarnej, potwierdzając to zmianą statutu Banku Polskiego w marcu 1939 r. Złagodzono m.in. zasady pokrycia emisji, co służyło finansowaniu częściowej, a następnie powszechnej mobilizacji. Mimo to, do końca starano się dbać o siłę złotego, nie wykorzystując możliwości, jakie tkwiły w śmielszej polityce pieniężnej. Złoty przestał być na notowany na nowojorskiej giełdzie już 25 sierpnia 1939 r.

Jerzy Łazor
Szkoła Główna Handlowa