Po wieloletnim uwięzieniu przez Rosjan, biskup Sołtyk stał się symbolem ofiarnego patrioty i nieugiętego oporu. Po jego uwolnieniu z niewoli w 1773 roku wiązano z nim ogromne nadzieje; papież widział w nim obrońcę wiary katolickiej, konfederaci barscy upatrywali w nim duchowego przywódcę, wielu Polaków spodziewało się, że wokół biskupa skupią się  patrioci, aby stawić opór przemocy despotów,  książę kurlandzki Karol liczył, że biskup poprze jego prawa do Kurlandii, arcybiskup unicki widział w nim obrońcę unii, itd. Sam biskup mówił, że gotów jest do służby i ofiary dla wolności i wiary. Szybko okazało się jednak, że nie jest w stanie sprostać pokładanych w nim nadziejom. Po wypuszczeniu z carskiego więzienia był zdezorientowany i zagubiony. Dziękował nowemu ambasadorowi Rosji Stackelbergowi za uwolnienie i wielokrotnie podkreślał swą wdzięczność dla carycy Katarzyny II. Na sejmie zamierzał odegrać rolę przywódcy narodowego i obalić dotychczasowe reformy. Próbował też wpływać na sejmiki, by wzmocnić opór przeciw projektowanej na sejmie sankcji rozbiorów. Gromił publicznie za brak gorliwości i obrażał wiele osób. Wydawał wystawne przyjęcia, na których bywał sam król i organizował koncerty, na których grywał na flecie. Snuł nierealne projekty polityczne. Według relacji samego Sołtyka, rosyjski ambasador Stackelberg w poufnych rozmowach rozważał ponoć detronizację Stanisława Augusta i zastąpienie go bratankiem biskupa. Jeśli pochlebstwa nie skutkowały, ambasador rosyjski straszył biskupa groźbą ponownego uwięzienia. Biskup stawał się coraz bardziej niestabilny i  rozgorączkowany. Zwracał uwagę otocznenia szybką i nieprzerwaną mową. Jego krewnych i przyjaciół niepokoiło jego ekstrawaganckie i prowokujące zachowanie. W czasie hucznej zabawy odłączył się nagle od współbiesiadników i pogrążył w żarliwej modlitwie. Następnego ranka opuścił stolicę. Władze pruskie, obawiając się, że może chcieć wzniecić zbrojny opór przeciw obcym wojskom w Polsce ogłosiły, że biskup oszalał. Po powrocie do swej krakowskiej diecezji biskup napotkał piętrzące się trudności. Najpoważniejszą z nich był podział diecezji na część północną, która pozostała przy Rzeczpospolitej i południową, zajętą przez Austrię. W Krakowie skompletował dwór i oddał się hucznym rozrywkom, organizował koncerty, utworzył trupę teatralną,  wystawiał zagraniczne sztuki i opery. Gromadził wokół siebie wesołą kompanię, czym budził zdziwienie, a nawet zgorszenie. Zimą urządzał huczne sanny i wyjazdy na Bielany, połączone z fajerwerkami i strzelaniem. Komendant stacjonujących za Wisłą oddziałów austriackich poskarżył się na hałasy i niepokoje wywołane tymi imprezami samemu cesarzowi Józefowi II, a ten upomniał biskupa. Sławny biskup popadł wtedy w depresję i zamknął się w swoim pałacu.  Przez prawie osiem lat pozostawał w odosobnieniu. Zrezygnował z kontaktów towarzyskich.  Nie chciał się spotkać nawet z rodziną. Przestał całkowicie uczestniczyć w życiu politycznym i zaczął zaniedbywać nawet sprawy własnej diecezji.

Więcej informacji, ciekawostek i materiałów na temat biskupa  Kajetana Ignacego Sołtyka szukaj w jego biogramie i na dalszych stronach naszego serwisu.