Ten cios stanowił koniec jego niewinnego dzieciństwa i ożywił w nim genialnego poetę. Miał wtedy 15 lat . Dorastał pod troskliwą opieką, rozpieszczany przez najbliższych i nieświadomy brutalności otaczającego świata. Niespodziewanie śmierć wtargnęła do jego domu i zabrała jego  ojczyma, z którym  był  mocno związany, bo biologicznego ojca słabo pamiętał.  Według oficjalnej wersji przyczyną śmierci był  piorun. Ponieważ opis tej tragedii pasuje do znanego zjawiska atmosferycznego, jak krzesło do krzesła elektrycznego, toteż utarła się opinia, że przyczyną śmierci musiał być  „piorun kulisty”.

Jego ojczym August Bécu był znanym i cenionym profesorem medycyny na  Cesarskim Uniwersytecie Wileńskim, lekarzem szpitala Sióstr Miłosierdzia, prezesem Towarzystwa Lekarskiego w Wilnie, pionierem na Litwie szczepień przeciw ospie. Poza tym był legalistą i człowiekiem towarzyskim. Do jego salonu przychodziła  cała śmietanka miasta,  zarówno naukowcy, jak i dygnitarze, urzędnicy, czy młodzi poeci.  Jako dojrzały człowiek, dbający o karierę, był oczywiście  przeciwny młodzieńczym buntom i często spotykał się z przedstawicielami władzy, w tym z osławionym tropicielem spisków senatorem Nowosilcowem. Wielu uważało go za donosiciela i zdrajcę. W czasie śledztwa i represji przeciw filomatom , ojczym utrzymywał stale przyjazne stosunki z ich oprawcą Nowosilcowem przez co zdobył sobie zasłużenie złą sławę w kręgach patriotycznych.  Nie ma jednak dowodów, że był denuncjatorem.  

Tragedia wydarzyła się wczesnym popołudniem 7 września (26 sierpnia według kalendarza juliańskiego) 1824 roku.  Rzekomy piorun musiał ominąć wieże kościelne, wysokie drzewa i piorunochrony (zwane wtedy konduktorami), aby znaleźć drogę do mieszkania państwa Bécu w gmachu uniwersyteckim. Po roztrzaskaniu szyby w oknie podążył w  kierunku doktora, który właśnie położył się na chwilę odpoczynku, nakrywając twarz chusteczką, aby osłonić się od much. Mordercza kula wypaliła ponoć dziurę w tej chustce i trafiła w głowę profesora. Próbowano go ratować  na różne sposoby, ale bezskutecznie. Pochowano go na cmentarzu na Rossie. Wśród mieszkańców krążył opinie, że śmierć była karą niebios za schlebianie okrutnemu senatorowi.  Ale jego syn nie był chyba tego świadom,  bo  pół roku  po tej traumie napisał swój pierwszy samodzielny wiersz pt. „Księżyc”. Fragment tego „pięknego i tajemniczego” utworu odnosi się do  pogrzebu ukochanego ojczyma:

„To człowieka w wieczności prowadzą ustronie,  

Co uwielbian za życia, opłakan po zgonie,

Co był sierot, ubogich, przyjaciół wsparciem,

Co nie mógł ścisnąć dzieci przed powiek zawarciem.

Tłumy ludu się snuły w milczeniu głębokiem;

Każden z wlepionym w trumnę, łzami zlanym okiem

Chce choć raz jeszcze miłe odebrać spojrzenie,

Co osładzało troski i nędzy cierpienie.”

Ale takie peany na cześć Augusta Bécu zostały potem przysłonięte diametralnie odmienną oceną, a jego śmierć stała się symbolem kary za zdradę, donosicielstwo i współpracę z zaborcą. W  złym świetle – jako agenta i zausznika senatora Nowosilcowa w śledztwie filomatów i filaretów – przedstawił go Joachim Lelewel w opublikowanej w czasie powstania listopadowego broszurze.  Potem uwiecznił tą postać w czarnych barwach sam Adam Mickiewicz, który śmierć od pioruna przedstawił jako znak bożej sprawiedliwości.  Ojczym stał się pierwowzorem Doktora z III części „Dziadów”, który ginie  od pioruna przyciągniętego przez gromadzone rosyjskie ruble. Tak relacjonuje to w sztuce jeden z popleczników Nowosilcowa:  

„Fenomen ten godzien rozbiorów:

Około domu stało dziesięć konduktorów.

A piorun go w ostatnim pokoju wytropił,

Nic nie zepsuł i tylko ruble srebrne stopił,

Srebro leżało w biurku, tuż u głów Doktora,

I zapewne służyło dziś za konduktora.”

Pasierb zabitego przez piorun profesora  po lekturze III części „Dziadów”, uznał sposób ukazania ojczyma za niesprawiedliwy i krzywdzący. Chciał nawet wyzwać Mickiewicza na pojedynek. Ostatecznie do „strzelania” jednak nie doszło. Skończyło się tylko na wzajemnej niechęci i ciągłej rywalizacji. Młodszy poeta podjął polemikę z III częścią „Dziadów”, wydając swojego „Kordiana”.  Co zastanawiające,  element śmierci od pioruna wykorzystał w innej swej tragedii „Balladyna”, w której zbrodniczą władczynię zabija właśnie piorun, karząc jej niegodziwe czyny. Więcej informacji, ciekawostek i materiałów o życiu i twórczości Juliusza Słowackiego szukaj w jego biogramie i na innych stronach naszego serwisu.