Potocki Adam (1822–1872), właściciel dóbr i zakładów przemysłowych, polityk konserwatywny. Ur. 24 II w Łańcucie, był synem Artura (zob.) i Zofii z Branickich (zob.). Jedyny spadkobierca wielomilionowej fortuny (Krzeszowice, Mędrzechów, Zator, Staszów i in.), piękny, utalentowany, ambitny, od młodości przeznaczany był w swym środowisku do życia publicznego. Uczęszczał do szkół w Wiedniu, od r. 1839 studiował w Edynburgu, od r. 1841 w Berlinie. Starsi kuzyni: Zygmunt Krasiński, Jerzy Lubomirski, Leon Rzewuski, później i August Cieszkowski, starali się oddziałać na kształtowanie jego charakteru w duchu pracy dla kraju i przezwyciężenia arystokratycznych przesądów. W czerwcu 1842 w czasie sezonu wyścigowego w Warszawie poznał P. piękną Marię Kalergis. Wywiązała się obustronna, romantyczna, szlachetnie nastrojona miłość. P. spotykał się z Marią w Warszawie i w niemieckich badach, zimę 1844/5 spędził w jej orszaku w Italii. Chciał się z nią żenić, czemu sprzeciwiała się matka; Maria nie miała zresztą kościelnego unieważnienia małżeństwa. Po wielu dramatycznych przejściach kochankowie rozstali się ostatecznie w końcu 1846 r. – przyjazne stosunki utrzymali do końca życia. W dn. 26 X 1847 w Dreźnie P. wziął ślub z siostrą cioteczną Katarzyną Branicką (zob.); poprzednio flirtował raczej z jej starszą siostrą Elizą, Zygmuntową Krasińską.
W r. 1844 wszedł pierwszy raz w stosunki z Adamem Czartoryskim i Władysławem Zamoyskim łożąc coś niecoś na cele Hotelu Lambert. Na stałe jednak angażować się nie chciał, mimo zachęt ze strony Ludwika Orpiszewskiego i samego księcia Adama (1845). Raczej nastawiał się na pracę organiczną, o czym świadczył udział w założeniu Tow. Rolniczego w Krakowie i w czynszowaniu chłopów. Krzeszowice (w okręgu Wolnego Miasta Krakowa) już były oczynszowane w 70%; w kluczu Staszowskim w Królestwie P. zamienił pańszczyznę na czynsze przed r. 1846, wzorując się na Ordynacji Zamojskiej. Władze powiatowe stwierdzały w r. 1855, że najemnicy w Staszowie są dobrze płatni. Wybuch 1846 r. zaskoczył P-ego w Dreźnie. Z trudem przedostał się do splądrowanego Mędrzechowa (pod Tarnowem) i zajął się pochówkiem oficjalistów – ofiar «rabacji». W maju t. r. podążył do Wiednia, dotarł do K. Metternicha i F. Kolowrata, lecz jego żale na antyszlacheckie praktyki władz galicyjskich na nic się nie zdały. W czerwcu w Berlinie był u ministra K. Canitza, protestując przeciw okupacji Krakowa przez wojska trójzaborcze. W lipcu w Ostendzie zdał sprawę Ludwikowi Bystrzonowskiemu ze swych nieudanych zabiegów. Potrzebował wówczas poparcia Hotelu Lambert dla zainteresowania mocarstw zachodnich losami Wolnego Miasta. Widział się z A. Czartoryskim w Paryżu, a z W. Zamoyskim w Londynie; tu i tam przekazał swoje memoriały ministrom, lecz do żadnego z nich nie zdołał dotrzeć. W obszernym piśmie z 11 IX 1846 poddał się pod osobiste rozkazy Czartoryskiego, zgłaszał gotowość pracy dla niepodległości, lecz te usiłowania radził odłożyć na potem, do czasu załatwienia kwestii socjalnej i zneutralizowania «partii demagogicznej».
W pierwszych dniach stycznia 1848 P. zebrał u siebie w Zatorze za wiedzą starosty okolicznych ziemian; wspólnie ułożyli listę dezyderatów co do sposobu zniesienia pańszczyzny, zaś P. zawiózł je do Lwowa. Rozmawiał z gubernatorem F. Stadionem otwarcie i odważnie, wyrzucając mu propagowanie «komunizmu» przez c. k. urzędników. Leon Rzewuski przesłał mu w początku lutego z Paryża projekt adresu szlachty do tegoż Stadiona, oczywiście w kwestii włościańskiej, uzgodniony, jak się zdaje, z Hotelem Lambert. Ale P. adresem tym się nie zajął, bowiem polował wtedy w Staszowie i Kurozwękach. Dn. 17 III 1848 na wieść o rewolucji wiedeńskiej P. chodził w Krakowie w deputacji do komisarza nadwornego M. Deyma i uzyskał odeń uwolnienie więźniów politycznych, «więc z triumfem niesion był na rękach ludu» (Z. Krasiński). Wyłożył następnie fundusz na wydawanie wolnego od cenzury dziennika „Jutrzenka”. W końcu marca znalazł się we Lwowie, gdzie wspólnie z L. Rzewuskim ogłosił 28 i 30 III dwa oświadczenia na temat zniesienia pańszczyzny: radził odłożyć prawomocną uchwałę do przyszłego sejmu i obstawał zwłaszcza za uchyleniem chłopskich serwitutów. Wystąpienie to okrzyczano jako przejaw «nowej Targowicy». Odnośnie do sejmu P. zalecał ordynację wyborczą aż czterostopniową, z uprzywilejowaniem wykształcenia i majątku tudzież miast w stosunku do wsi. W kwietniu 1848 P. powrócił do Krakowa, włączył się do prac Komitetu Narodowego i w tzw. Dyrektoriacie objął wydział skarbu. Udzielał tym samym poparcia działaczom Centralizacji Wersalskiej, którzy opanowali ów Dyrektoriat. Według oceny Antoniego Helcla P. «dzięki temu miał wyższość w kilku dość ważnych wypadkach, ale tę wyższość musiał i musi okupić przyznaniem się do zasad radykalnych» – konkretnie zaś – zgodą na «darowanie» pańszczyzny przez szlachtę na Wielkanoc 23 IV. Darowiznę tę uprzedził okólnik Stadiona, uchylający pańszczyznę w imieniu cesarza. P. uczestniczył 25 IV w burzliwych pertraktacjach Komitetu Narodowego z komisarzem cesarskim F. Kriegiem, podobno groził mu «dobyciem broni», gdyby Austria chciała rozpętać nową rzeź. Następnego dnia Piotr Moszyński usunął się z dowództwa gwardii narodowej krakowskiej, a na to stanowisko obrano «na prędce» P-ego. W toku walk ulicznych 26 IV nakłaniał manifestantów do rozebrania barykad. Kiedy zaczęło się bombardowanie, udał się w deputacji na Wawel i prowadził rokowania o kapitulację miasta, który to akt podpisał późnym wieczorem. Wyjechał wraz z wydalonymi z Krakowa emigrantami, ale sam udał się do Wiednia dla zaprotestowania u rządu przeciw samowoli wojska. W Wiedniu rozmawiał z F. Pulszky’m na temat zużytkowania emigracji polskiej na Węgrzech, jeździł w tej sprawie do Preszburga (Bratysławy), ale niczego nie osiągnął. W maju znalazł się we Wrocławiu, lecz odniósł się krytycznie do obradującego tam zjazdu międzydzielnicowego. Trochę wybierał się na kongres słowiański do Pragi, ale rozmyślił się i podążył do Paryża.
Zniechęcony do demokratów, szukał teraz oparcia w Hotelu Lambert dla planowanych robót galicyjskich. Obiecał w czerwcu Czartoryskiemu roczne subsydium 100 000 franków od bogatej szlachty prowincji na prace agentów Hotelu na obszarze monarchii habsburskiej. Chodziło tu i o poparcie Francji dla autonomii Galicji, o jej mediację w sporze słowiańsko-węgierskim, o dostawę broni z zachodu dla galicyjskiej gwardii narodowej. W tych sprawach rozmawiał P. z J. Bastide’m i gen. E. Cavaignac – rzecz jasna, bez powodzenia. W Paryżu wybuchło powstanie robotnicze; P. uczestniczył w walce po stronie wojsk rządowych i, jak chce legenda, o mało sam nie został rozstrzelany, jako że odmówił udziału w egzekucji schwytanych powstańców. Tymczasem dano mu znać, że obrany został zaocznie (chłopskimi głosami!) w Chrzanowie do Sejmu wiedeńskiego. Znalazł się tamże w lipcu; zwróciła uwagę jego wypowiedź z 11 IX, kiedy w dyskusji na temat języka obrad padło słowo «Gesamtvaterland», P. wyraził się, że nie mógłby uznać ogólnoaustriackiej ojczyzny, gdyby uznanie to miało narazić na szwank dobro własnej jego ojczyzny, Polski. Zapisany do głosu w debacie nad kwestią włościańską, P. dla spóźnionej pory ustąpił miejsca J. Lubomirskiemu. W dniu rozstrzygającego głosowania nad indemnizacją dziedziców (31 VIII) P. nie przyszedł na posiedzenie, uchylając się tym samym od publicznego zajęcia stanowiska. Odsuwał się już wtedy od nastawionej opozycyjnie większości posłów polskich. Dn. 20 IX głosował przeciw dopuszczeniu do izby delegacji «zbuntowanego» sejmu węgierskiego. Opowiedzenie się swe po stronie rządu, przeciw Węgrom, uzasadniał m. in. tym, że szlachta nie może przeciwstawiać się procesarskiemu nastawieniu chłopów. Pozostał w izbie w pierwszych dniach rewolucji wiedeńskiej. Potępił z trybuny zamordowanie gen. T. Latoura; stawiał wniosek o obranie Franciszka Smolki prezydentem izby; przemawiał przeciw powoływaniu w Wiedniu pospolitego ruszenia. Wszedł w skład czteroosobowej delegacji wyłonionej przez Sejm 25 X. Przyjęty przez cesarza w obecności szefa rządu F. Schwarzenberga w Ołomuńcu, prosił – oczywiście daremnie – o cofnięcie decyzji o przeniesieniu Sejmu do Kromieryża. W dn. 19 XI złożył mandat, odwołując się do wyborców, w związku ze swoim przejściem na pozycje konserwatywne. Nie został jednak obrany powtórnie ani w Chrzanowie, ani w Krakowie. W tymże czasie, po dłuższych negocjacjach (listopad 1848 – luty 1849) prowadzonych za pośrednictwem Karola Forstera, P. wycofał się ze stosunków z Hotelem Lambert. Stawiał Czartoryskiemu warunek nie do przyjęcia: zrezygnowanie z działań międzynarodowych i skupienie się na pracy legalnej w kraju.
Robotom organicznym zamierzał się też P. poświęcić jako prezes Tow. Rolniczego Krakowskiego (od marca 1851 do r. 1855) i współwłaściciel „Czasu”. Został jednak aresztowany 25 IX 1851 z powodów, które pozostały niejasne dla opinii polskiej. W Wiedniu miano P-emu za złe manifestowaną niechęć do ubiegania się o łaski dworu. Policja wiedziała coś niecoś o stosunkach P-ego z Hotelem Lambert, z rządem węgierskim, o sprowadzaniu broni do Galicji. Pomawiano go, co więcej, o kontakty z G. Mazzinim, o maczanie ręki w spisku Juliana Goslara. Wszystko to były poszlaki. Indagowano P-ego w Wiedniu niezbyt uporczywie; wydostano odeń tylko stwierdzenie, że nigdy nie przestał pragnąć niepodległej Polski. Matce i żonie nie pozwolił prosić cesarza o ułaskawienie, a tylko o rychlejszy wymiar sprawiedliwości. Za P-m wstawiali się w Wiedniu, na skutek zabiegów polskiej arystokracji, i Napoleon III, i Mikołaj I. Latem 1852 pozwolono mu ze względu na stan zdrowia spędzić z żoną sześć tygodni w Trieście. Dn. 27 IX t. r. zapadł wyrok sądu wojennego w Wiedniu, skazujący P-ego na 6 lat więzienia fortecznego w kajdanach «za udział w przedsięwzięciach i zamiarach pewnego stronnictwa rewolucyjnego ku przywróceniu niepodległego państwa polskiego». W ślad za owym wyrokiem przyszło 25 X ułaskawienie cesarskie i wypuszczenie na wolność. Rok więzienia nadszarpnął zdrowie P-ego, nigdy nazbyt mocne; za to przysporzył mu popularności, którą w ogóle rzadko się cieszył.
W końcu 1852 r. P. wybrał się wraz z żoną (zwiedzając po drodze Egipt) w pielgrzymkę do Ziemi Świętej, dokąd przybył w kwietniu 1853. Towarzyszyli im Maurycy Mann i Franciszek Tepa. Po powrocie P. przedzierzgnął się znów w organicznika. Pochłaniały go dosyć sprawy własnego majątku, w który inwestował: wystawił młyn parowy i browar w Tenczynku, papiernię w Krzeszowicach, cukrownię i rafinerię w Rytwianach; miał układ z wrocławską firmą Braci Rau o rozbudowę kopalni węgla w Sierszy. Poczynając od r. 1856 prawie co roku dojeżdżał do dóbr posażnych żony na Ukrainie (Bużanka i in.), odwiedzał także ciotkę Woroncową w Odessie. W Krzeszowicach przebudował w l. 1850–7 pałac i zakładał park. Trzymał znaczne kapitały w akcjach i obligacjach za granicą: 1 000 000 do 1 500 000 franków w jednej tylko paryskiej firmie Piotra Falkenhagena-Zaleskiego (1853–7). Część tego kapitału włożył następnie w budowę kolei żelaznej Karola Ludwika. Miał też udział 64 500 rb. w Spółce Żeglugi Parowej na Wiśle. To znaczne, łatwo rozporządzalne bogactwo czyniło P-ego «władcą» Krakowa, może nawet w wyższym stopniu, aniżeli rodowa tradycja. Pałac «pod Baranami» nadawał ton życiu światowemu, „Czas” nastrajał opinię publiczną, bank Kirchmayerów decydował o kredycie lokalnym, krakowska fabryka narzędzi rolniczych Ludwika Zieleniewskiego zrodziła się w r. 1851 dzięki długoterminowej i taniej pożyczce P-ego. Nadal czynny w Tow. Rolniczym, choć już nie prezes, miał udział w organizowaniu wystaw rolniczych i w założeniu szkoły rolniczej w Czernichowie. Był radnym miejskim krakowskim (od r. 1867) i zabiegał u władz o interesy finansowe miasta. Stanął na czele Tow. «Ogniowego» i Tow. Przyjaciół Oświaty, łożył na Tow. Naukowe Krakowskie i Tow. Zachęty Sztuk Pięknych, na odbudowę zabytków po pożarze miasta 1850 r., założył szpitalik w Krzeszowicach. Obowiązki tego rodzaju narzucała pozycja rodowa.
Kiedy P-emu odczytano akt ułaskawienia w r. 1852, wykrzyknął on demonstracyjnie: «Es lebe der Kaiser!». W czasie wojny wschodniej 1854–6 nie mieszał się do polityki. Z władzami w Krakowie podtrzymywał zażyłe stosunki towarzyskie, prezentował się w r. 1858 «własnemu» cesarzowi, zaś Aleksandrowi II w r. 1859 w Białej Cerkwi. W lutym t. r. asystował sesji dorocznej Tow. Rolniczego w Warszawie, ciesząc się okazywanym przez szlachtę zapałem do pracy obywatelskiej. Wzorem Andrzeja Zamoyskiego opowiadał się za oczynszowaniem, przeciw uwłaszczeniu, i ten sam punkt widzenia klarował ziemianom kresowym na kontraktach kijowskich 1859 r. W t. r. został powołany do komisji dla zaopiniowania projektu ustawy o samorządzie gminnym. Był to już pierwszy przebłysk nadciągającej dla Austrii ery reform. W grudniu 1860, po odejściu z rządu Agenora Gołuchowskiego, P. rzucił «myśl wysłania deputacji z adresem, życzenia kraju streszczającym» (A. Z. Helcel). Wziął udział w deputacji, która w styczniu 1861 powiozła do Wiednia postulaty autonomii oraz spolszczenia szkół, urzędów i sądów w Galicji. Ze sprawozdaniem o tym posunięciu udał się do Paryża, nie doszedł jednak do porozumienia z Hotelem Lambert. W końcu lutego wybrał się do Warszawy jako delegat Tow. Rolniczego Krakowskiego na sesję bratniej organizacji Królestwa. Uczestniczył w pamiętnych, także najpoufniejszych obradach lutowych, był świadkiem zajść 27 II i pogrzebu 5 poległych. Uległ, jak prawie wszyscy, nastrojowi entuzjazmu i instruował „Czas” o słuszności stanowiska, zajętego w tzw. adresie Stawiskiego. W połowie marca pośpieszył po raz wtóry do Paryża, tym razem, by przekonać Władysława Czartoryskiego, że «partia porządku» musi obstawać przy programie niepodległości, gdyż inaczej utraciłaby wpływ na opinię publiczną. Skądinąd ostrzegał emigrację przed pochopnym potępianiem Aleksandra Wielopolskiego i jego programu ugody. Uzyskał wtedy audiencję u Napoleona III, ale treść jej zachował dla siebie; w dwa lata potem wyrażał się sceptycznie o gotowości cesarza przyjścia Polakom z pomocą. W Hotelu Lambert krytycznie mówiono o jego politycznym stanowisku w czasach przedpowstaniowych («chce mieć pomnik konny, a na konia nie siada»).
Pod jego nieobecność odbyły się pierwsze w Galicji wybory do Sejmu Krajowego. Obrany w czterech okręgach, P. przyjął mandat z gmin wiejskich okręgu Chrzanów. W dniu otwarcia obrad zaproponował wśród hucznych oklasków, aby izba podjęła uchwałę, «że stosunki poddańcze istniejące przed r. 1848 ani teraz, ani na przyszłość powrócić nie mogą, że pańszczyzna i stosunki dominikalne raz na zawsze zniesione zostały!». W tej krótkiej sesji zabierał głos kilkakrotnie, m. in. przeciw «monstrualnej» idei chłopskiego posła Szpunara, że lasy są własnością publiczną. Dał się też obrać (bez większego przekonania) do Rady Państwa i spędził w Wiedniu następnych kilka miesięcy. Jako członek Koła Polskiego bronił opozycyjnej linii autonomistów, ostro niekiedy ścierając się z centralistami na plenum, w komisjach i w kuluarach. W dyskusji adresowej stawał w obronie postulatów węgierskich. Głośne było wystąpienie P-ego 14 IX 1861, kiedy to, domagając się pozostawienia ustawodawstwa gminnego w kompetencji sejmów krajowych, przypominał rządowi odpowiedzialność za rzeź galicyjską. W samym Kole Polskim reprezentował P. kierunek niechętny opozycji zasadniczej na wzór czeski. W tym punkcie jednak nie znalazł poparcia najbliższych przyjaciół krakowskich i w marcu 1862 musiał się podporządkować uchwale Koła o wycofaniu się z udziału w dyskusji nad budżetem państwa. Latem 1861 podejmował w Krzeszowicach C. Montalemberta; po wizycie tej francuski gość ogłosił słynną broszurę: „Naród w żałobie” (Grodzisk 1861). P. już trochę zaczynał ostygać z entuzjazmu dla ruchu polskiego, niepokoiła go «organizacja terroryzująca» w Warszawie. W grudniu 1861 odwiedził go w Wiedniu wysłannik Dyrekcji «białej», Adolf Kurtz, radząc się, czyby nie należało oprzeć polityki polskiej na Austrii. P. sondował w tej sprawie ambasadora francuskiego w Wiedniu A. Gramonta, co wzbudziło niezadowolenie w Tuileriach. W maju 1862, po nowej bytności w Paryżu, P. zastanawiał się nad potrzebą «zbliżenia się do grubego pana», tj. do margrabiego. Znów jechał na Ukrainę, by asystować przy zaprowadzaniu «ustawnych hramot» w Bużance. Komentował: «Dziwne jest to wprowadzanie kijem i biciem ludzi do wolności». Niepokoiła go nurtująca już Ukrainę propaganda rewolucji agrarnej i tym bardziej uśmiechała mu się nadzieja na «monarchiczne skonfederowanie się Polaków z Rosją».
W styczniu 1863 zebrał się ponownie Sejm Krajowy. P. ostentacyjnie zabiegał o zjednanie sobie posłów chłopskich. Poufnie doradzał kolegom złagodzenie opozycji wobec rządu, z niepokojem zaś oczekiwał wieści o «brance» w Warszawie. Kiedy wybuchło powstanie w Królestwie i sesja Sejmu została odroczona, P. doskoczył na dni kilka do Kijowa, gdzie doszedł do przekonania, że na Rusi tymczasem «burda» nie grozi. W pierwszych dniach marca znalazł się w Wiedniu, chciał zorientować się w intencjach rządu; nie dotarł, jak zamierzał zrazu, do Paryża i tylko listownie apelował do W. Czartoryskiego, aby Francja wpłynęła na Austrię w duchu nieprzeszkadzania galicyjskiej pomocy dla powstania. Od marca 1863 w dyskusjach komisji adresowej Rady Państwa starał się przekonać austriackie czynniki oficjalne o konieczności zdecydowanego opowiedzenia się bądź po stronie polskiej, bądź Rosji, a w imieniu Koła Polskiego oświadczył, że popiera politykę Wiednia w sprawie polskiej, jeśli jest ona zgodna z polityką mocarstw zachodnich, i krytykował postępowanie władz austriackich w Galicji. W interwencję zbrojną mocarstw zachodnich nie bardzo wierzył, toteż usiłował powściągać zapał insurekcyjny „Czasu”; z trudem dał się przekonać młodym korespondentom krakowskim Hotelu Lambert, że posiadająca szlachta powinna angażować się w ruchu. Niepokoił się o klucz staszowski, który znalazł się w ogniu walki; w montowaniu dyktatury Mariana Langiewicza miał udział drugoplanowy. Urządził szpital dla powstańców w Krzeszowicach, łożył na uzbrojenie partyzantki, ale potępiał myśl wyprawy zbrojnej na Ruś. Odrzucił też sugestię Rządu Narodowego (RN), by udał się do Rzymu z adresem RN do papieża. Od lipca bawił znów w Wiedniu na sesji parlamentu, jeszcze rozmawiał na temat powstania z ambasadorem Gramontem, z ministrem J. Rechbergiem, ale już bez złudzeń. W pierwszym kwartale 1864 r. był znów na Ukrainie, dokąd dojeżdżał i w następnych latach, broniąc majątku własnego i szwagrów Branickich przed represjami rządu i konsekwencjami uwłaszczenia.
W lipcu 1865 wraz z zarysowującą się zmianą kursu w Wiedniu zapytywano P-ego, czyby nie przyjął teki ministerialnej. Do tego nie doszło; wkrótce jednakże P. wrócił do życia politycznego. Na sesjach sejmowych 1865–6 r. przewodził «partii krakowskiej», nadawał też ton gazecie „Czas” poprzez nadsyłane M. Mannowi poufne informacje i instrukcje ze Lwowa i Wiednia. Bardzo aktywny w izbie, pilnował interesów materialnych większej własności, opowiadając się, na ogół bez powodzenia, za umiarkowanymi reformami: gminą zbiorową, wykupem propinacji, porozumieniem z «Rusinami». W kilku kolejnych debatach adresowych atakował centralizm wiedeński, ale także podkreślał: «Kraj nasz z ufnością się zbliża do dzisiejszych doradców korony». Chlubił się autorstwem adresu z 10 XII 1866 («Przy Tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy»); Ludwik Dębicki aluzyjnie wyraził się, że ów tekst «ma piętno jego [tj. P-ego] pióra». Pracował też P. w sejmowej komisji szkolnej oraz stanął na czele rady powiatowej w Chrzanowie. W tymże powiecie w r. 1867 obrany został ponownie do sejmu z gmin wiejskich, po czym wydał dla chłopskich wyborców bankiet z toastem ku czci cesarza i licznymi okrzykami «kochajmy się!». Przed wyborami wypowiedział się w liście otwartym przeciw kandydowaniu do Sejmu kleru parafialnego; wywołało to zrozumiałe protesty świętojurców. Nowy Sejm miał zająć stanowisko wobec zawartej już w Wiedniu ugody z Węgrami. W pamiętnej debacie z 2 III 1867 P. w imieniu swej grupy wypowiedział się przeciw uleganiu naciskowi rządu i przeciw obesłaniu Rady Państwa. Wniosek ten upadł; «ale wskutek naturalnej reakcji po powziętej uchwale, z którą w sumieniu nie zgadzał się żaden z myślących posłów, obrano do Wiednia prawie wyłącznie posłów z mniejszości». Żonie swej pisał P.: «Nie mogłem odmówić dzielenia losów z tymi, co ze mną głosowali» – i do Wiednia pojechał. Później wyraził się o nich Stanisław Tarnowski: «Jak Koło w izbie, tak on w Kole bywał najczęściej w mniejszości». Publicznie protestował przeciw ograniczaniu autonomii krajów w ukształtowanej na nowo «Przedlitawii» – poufnie jednak ostrzegał redakcję „Czasu”, aby nie trwała w ślepej opozycji, «jeżeli nie chcą, by się powtórzyło srogie doświadczenie dramatu Wielopolskiego». Wbrew większości Koła Polskiego i prawie że samotnie przeciwstawiał się naruszaniu przez rząd konkordatu z Watykanem.
W następnej sesji sejmowej 1868 r. P. głównie zajmował się sprawami szkolnymi. Bez entuzjazmu odniósł się do projektu rezolucji, która określała zasięg postulowanej przez kraj autonomii. Chciał zasięg ten ograniczyć, odebrać rezolucji charakter ultymatywny, lecz oczywiście nie mógł udzielić rękojmi, że jego wariant ma większe szanse realizacji. Wielkie nadzieje wiązał z zapowiedzianą wizytą pary cesarskiej w Galicji, zwłaszcza że został właśnie mianowany ochmistrzem dworu cesarzowej. Ale i ta wizyta nie doszła do skutku, P. zaś miał znowu bronić w Radzie Państwa programu, do którego nie miał przekonania. Stopniowo partia krakowska wycofywała się z polityki opozycyjnej, do czego m. in. przyczyniła się magnacka rywalizacja P-ego z «czerwonym księciem» Adamem Sapiehą. Więcej od spraw publicznych zajmowała teraz P-ego budowa kolei żelaznej z Przemyśla na Węgry przez przełęcz Łupkowską; o tę koncesję zabiegał w ciągu lat paru w Wiedniu i w Peszcie. W l. 1868 i 1869 dojeżdżał do Paryża, utrzymywał kontakt listowny z W. Czartoryskim, lecz zachowywał dystans wobec jego robót dyplomatycznych. Odmówił m. in. subwencji dla wydawanej w Hotelu Lambert «Correspondance du Nord-Est”. W jesieni 1869 P. wziął urlop z Sejmu z racji pogarszającego się zdrowia i już nie kandydował w wyborach 1870 r. W t. r. ciężko odczuł bankructwo W. Kirchmayera, u którego przepadł mu znaczny kapitał. Udało mu się jedynie uratować z ruiny „Czas”, bowiem przejęła go spółka, w której P. miał większość udziałów. Zmarł po długiej chorobie 15 VI 1872 w Krzeszowicach i tamże został pochowany. Mało lubiany za życia, okrzyknięty został pośmiertnie za duchowego wodza konserwatystów krakowskich.
W małżeństwie z Katarzyną z Branickich P. miał dwu synów: Artura (zob.) i Andrzeja (zob.), oraz pięć córek: Różę (1849–1937), 1. v. za Władysławem Krasińskim (zob.), 2. v. za Edwardem Raczyńskim, Zofię (1851–1927), za Stefanem Zamoyskim, Marię (1855–1934), za Adamem Sierakowskim, Annę (1863–1953), za Ksawerym Branickim, i Wandę (1869–1872).
Portret przez W. K. Stattlera z r. 1832 w Muz. Narod. w W.; Portret (olej.) przez A. Scheffera (1859), przed wojną w Krzeszowicach, reprod. w: Gollenhofer J., Rewolucja krakowska 1848 r., Kr. 1908; Fot. z r. 1861, w żałobnym kontuszu, w: Pannenkowa I., Walka Galicji z centralizmem wiedeńskim, Lw. 1918 po s. 152; – Grajewski, Bibliografia ilustracji; Wurzbach, Biogr. Lexikon, XXIII; Borkowski, Almanach; tenże, Genealogie żyjących utytułowanych rodów polskich, Lw. 1895 s. 484–5; Uruski; Żychliński, XIV 44–5, 18; – Bieniarzówna J., Z dziejów liberalnego i konspiracyjnego Krakowa, Kr. 1948; Demel J., Stosunki gospodarcze i społeczne Krakowa w latach 1846–1853, Kr. 1951; toż w latach 1853–1866, Wr. 1958; Dębicki L., A. Potocki (Kr. 1872); tenże, Portrety i sylwetki z XIX stulecia, Kr. 1905–7 I 84, 103, 104, 235, 242, 243, 255, 288, 291–401, III 20, 31, 41, 106, 129–31, 138, 183–4, 188, 215–17, 283, 298, 324–6, 329–31 (fot.); tenże, Trzy pokolenia w Krakowie, Kr. 1896 s. 96–125; Estreicherówna M., Życie towarzyskie i obyczajowe Krakowa w latach 1848–1863, Kr. 1968; Gollenhofer J., Rewolucja krakowska 1848 r., Kr. 1908; Handelsman M., Adam Czartoryski, W. 1949–50 II–III; Homola-Dzikowska I., Mikołaj Zyblikiewicz, Wr. 1964; Kieniewicz S., Adam Sapieha, Lw. 1939; tenże, Między ugodą a rewolucją, W. 1962; tenże, Pomiędzy Stadionem a Goslarem, Wr. 1980; Kostołowski E., Studia nad kwestią włościańską w latach 1846–1864, Lw. 1938; Koźmian S., Rok 1863, W. 1903 I 113, 121, 160, 205, 225, II 29; Kupfer F., Ber Meisels, W. 1953; Lippoman J. A., Pamiętnik Towarzystwa Rolniczego Krakowskiego za czas od r. 1845 do r. 1895, Kr. 1898 s. 22–7, 108–11 (podob. po s. 22); Lisicki H., Antoni Zygmunt Helcel, Lw. 1882 I 152–6, 242, 266, 300–1, 313, 344, 347–9, 362, 374–8, 384, II 91–5, 125, 134, 136; Russjan L., Polacy i sprawa polska na Węgrzech w roku 1848–1849, W. 1934; Skałkowski A., Aleksander Wielopolski, P. 1947; Tokarz W., Kraków w początkach powstania styczniowego, Kr. 1915; Tyrowicz M., Polski kongres polityczny w Wrocławiu 1848 r., Kr. 1946; Wereszycki H., Austria a powstanie styczniowe, Lw. 1930 s. 181–2, 269; tenże, Hotel Lambert i obóz białych przed wybuchem powstania styczniowego, „Przegl. Hist.” T. 50: 1959; Wisłocki W., Jerzy Lubomirski, Lw. 1927; Wszołek J., Adam Potocki a obóz Czartoryskiego w latach 1839–1851, „Przegl. Hist.” T. 50: 1959; Wyka K., Teka Stańczyka na tle historii Galicji w latach 1849–1869, Wr. 1951; Zaleski W., Dzieje przemysłu w Galicji, Kr. 1930 s. 64, 67, 119; Zdrada J., Organizacja i stanowisko Koła Polskiego w wiedeńskiej Radzie Państwa 1861–1862, Zesz. Nauk. UJ, Prace historyczne, Z. 12, Kr. 1963 s. 47–60, 65, 71, 72; tenże, Sprawa autonomii galicyjskiej w polityce Hotelu Lambert w latach 1859–1873, „Studia Hist.” R. 10: 1967; tenże, Stosunki polsko-węgierskie przed powstaniem styczniowym, „Przegl. Hist.” T. 54: 1963 s. 303, 306–16, 319; tenże, Towarzystwo Naukowe Krakowskie a sprawa spolszczenia gimnazjów galicyjskich w 1859 r., „Roczn. B. PAN w Kr.” R. 7–8: 1961–2 s. 149, 150, 152; tenże, Udział Koła Polskiego w pracach austriackiej Rady Państwa 1861–1862, „Mpol. Studia Hist.” 1962 z. 1–2 s. 50–8, 61, 64–74; tenże Wybory do Galicyjskiego sejmu krajowego w 1867 r. „Roczn. B. PAN w Kr.” R. 9: 1963; tenże, Zmierzch Czartoryskich, W. 1969; – Baranowski I., Pamiętniki, P. 1923; Batowski A., Diariusz wypadków roku 1848, Wr. 1974; Bobrowski T., Pamiętnik mojego życia, W. 1979; Chłędowski K., Album fotograficzne, Wr. 1951 (karykatura z „Chochlika”, 1871); tenże, Pamiętniki, Wr. 1957 I–II; Czartoryski W., Pamiętnik, W. 1960; Forster K., Epizod z epoki sejmu austriackiego w Kromieryżu, Berlin 1877; Galicja w powstaniu styczniowym, Wr. 1980; Hechel F., Kraków i ziemia krakowska w okresie Wiosny Ludów, Wr. 1950; Kieniewicz S., Do charakterystyki Leona Rzewuskiego (1841–1848), „Roczniki Hist.” 1948; Koźmian A. E., Listy, Lw. 1896 IV 96–103, 214–23, 257–70, 497; Krasiński Z., Listy do Adama Potockiego, W. 1922; tenże, Listy do Adama Sołtana, W. 1970; tenże, Listy do Delfiny Potockiej, W. 1975; tenże, Listy do Jerzego Lubomirskiego, W. 1965; tenże, Listy do Koźmianów, W. 1977; tenże, Listy do Stanisława Małachowskiego, W. 1979; Listy Zygmunta Krasińskiego do Augusta Cieszkowskiego, Wyd. J. Kallenbach, Kr. 1912 I–II; Niemojowski J. N., Wspomnienia, W. 1925; Norwid C. K., Pisma wszystkie, Listy: t. VIII–X, W. 1971; Pol W., Pamiętniki, Kr. 1960; Polska działalność dyplomatyczna 1863–1864, W. 1963 II; Popiel P., Pamiętniki, Kr. 1927; Sapieha L., Wspomnienia, W. 1913; Smolka F., Dziennik… 1848–1849 w listach do żony, W. 1913; Spraw. stenogr. Sejmu Krajowego galicyjskiego, 1861–1868; Śreniowscy K. i S., Materiały do dziejów uwłaszczenia w Królestwie Polskim, Wr. 1961; Tarnowski S., Adam Potocki. Wspomnienie pośmiertne, „Przegl. Pol.” 1872 s. 146–9; Trentowski B., Listy, Kr. 1937; Verhandlungen des Österreichischen Reichstages, 1848; [Zamoyski W.], Jenerał Zamoyski, 1803–1868, P. 1918–22 IV–V; – Arch. Państw. w Kr.: Zespół Potockich z Krzeszowic, papiery osobiste i korespondencja rodzinna P-ego; B. Czart.: rkp. 5512, ew. 1150, 1169; B. Jag.: rkp. 3367, 7807; B. Narod.: rkp. 6296, 7012, 8953; B. Ossol.: rkp. 5700, 11759; B. PAN w Kr.: rkp. 103, 1828, 2020, 2210, 2325, 2569, 3172, 4379, 7140.
Stefan Kieniewicz