Sapieha Adam, latyfundysta i polityk galicyjski (1828–1903). Ur. 4 XII w Warszawie, był synem Leona (zob.) i Jadwigi z Zamoyskich (zob. Sapieżyna Jadwiga).
Dziecinne lata 1830–31 spędził S. z matką w Paryżu, od r. 1832 z rodzicami w Galicji, zrazu w Piskorowicach, od r. 1836 w Krasiczynie. W l. 1839–41 przeważnie w Freiwaldau (Frývaldov), w Sudetach, poddawany był kuracji W. Priessnitza. Uczył go guwerner zakonnik, coroczne egzaminy w języku niemieckim zdawał w Opawie, zimą 1841–2 przebywał z matką na Riwierze, od r. 1844 chodził do gimnazjum we Lwowie. Ukończył je w r. 1847, po czym rodzice wyprawili go do Londynu. Studia tam zapoczątkowane przerwała rewolucja 1848 r.; S. spiesznie opuścił Londyn i w kwietniu t. r. dotarł do rodziców do Wiednia. Był z ojcem na kongresie słowiańskim w Pradze, nie dał mu on jednak wrócić do ogarniętego ruchem narodowym kraju. Następne półtora roku spędził pomiędzy Londynem, Szkocją i Hotelem Lambert w Paryżu, dorywczo, sposobem domowym studiując prawo i ekonomię. Osiadł w Krasiczynie w jesieni 1849, po wygaśnięciu rewolucji. Dn. 22 IV 1852 ożenił się z Jadwigą Sanguszkówną, córką Władysława (zob.). W r. 1859 objął S. zarząd ojcowskich majątków w Galicji. Zamierzał wtedy przenieść się do Bilcza na Podole. Zamek w Krasiczynie częściowo spalił się w r. 1852 i wymagał restauracji. S. oferował sprzedaż Krasiczyna Władysławowi Czartoryskiemu w r. 1857. Dobra krasiczyńskie S. obciążył hipotecznie, długi zostały spłacone dopiero pod koniec XIX w. W r. 1856 i ponownie w r. 1860 dojeżdżał do Teofilpola na Wołyniu, klucza nominalnie pozostającego w dożywociu jego babki Anny Sapieżyny (zob.).
W jesieni 1854 w czasie pobytu w Paryżu S. dał się nakłonić przez wuja Adama Jerzego Czartoryskiego (zob.) do próby zmontowania w Galicji politycznego ośrodka, który by oddziaływał na Wiedeń, w celu zaangażowania Austrii na rzecz sprawy polskiej, w związku z toczącą się wojną wschodnią. Zamierzenia te rozchwiały się po kilku miesiącach. Od kilku już lat S. manifestował patriotyczną postawę strojąc się przy różnych okazjach w żupan i kontusz. W maju 1860 włączył się w akcję zbierania podpisów pod adres do polskich członków «wzmocnionej» Rady Państwa o spolszczenie szkół, sądów i urzędów w Galicji. W grudniu zorganizował we Lwowie gazetę polityczną „Głos”, która podejmując program autonomii miała stać się przeciwwagą dla demokratów. Skłoniony wszakże do kompromisu z Franciszkiem Smolką, wspólnie z nim 22 XII podpisał wezwania do masowego udziału w galicyjskiej deputacji do Wiednia. Wraz ze Smolką i Aleksandrem Dzieduszyckim wręczył ministrowi stanu A. Schmerlingowi 4 I 1861 ułożony w Krakowie memoriał domagający się autonomii, polskiego rządu i sejmu, polskich szkół, urzędów i sądów. W lutym t. r. udał się jako delegat Galicyjskiego Tow. Gospodarczego (GTG) na zjazd Tow. Rolniczego do Warszawy, stał się więc świadkiem rewolucyjnego przełomu w stolicy Królestwa. Rozentuzjazmowany, objechał Poznań, Kraków i Lwów, starając się skłonić ziemiańskie organizacje trzech dzielnic do udziału w ruchu narodowym. Od roku zasiadał we władzach GTG i w Galicji Wschodniej zaprowadził na wzór Królestwa sieć korespondentów powiatowych, z pozoru dla zbierania statystyk, w istocie zaś dla koordynowania akcji politycznej, niebawem też dla przygotowań powstańczych. Austriacka policja zakwestionowała tę akcję pozastatutową; w r. 1862 wypadło ją zakonspirować w zredukowanym składzie.
W kwietniu 1861 S. uzyskał mandat do Sejmu Krajowego z kurii wielkiej własności w Przemyślu, zabierał głos w debacie serwitutowej. Wziął też udział w układach Koła Polskiego w Wiedniu z bpem unickim Spirydionem Litwinowiczem w sprawie unormowania stosunków polsko-ruskich. Zaraz potem pojechał do Pesztu, gdzie uzgadniał z F. Deákiem wspólną linię polityczną wobec Austrii. W maju też pisał do A. J. Czartoryskiego o potrzebie wzmocnienia wśród Rusinów elementu konserwatywnego; sugerował m. in., by grupa polskiej szlachty ruskiego pochodzenia przeszła na obrządek unicki i objęła patronat nad ruchem ukraińskim, budzącym się w Galicji wschodniej. Stosunki S-y z Biurem Hotelu Lambert pozostały zresztą dorywcze i nie przybrały charakteru podległości.
Wobec perspektywy powstania przygotowywanego przez warszawskich czerwonych S. włączył się do montowania w Galicji wschodniej odpowiednika obozu białych. Inicjatywa wyszła latem 1862 od Edwarda Jurgensa, dopiero jednak 15 I 1863 zawiązał się we Lwowie Komitet złożony z S-y, Smolki, Floriana Ziemiałkowskiego i A. Dzieduszyckiego, mający współpracować z białą Dyrekcją warszawską. Zaskoczony przez wybuch powstania Komitet ten wydał 4 II odezwę pióra S-y pod hasłem «czekać»; wzywał w niej obywateli, ażeby gotowali się do przyjścia powstaniu z pomocą, jeśli rozwinie się ono i przybierze charakter narodowy. W parę tygodni potem Komitet zgłosił akces do ruchu, jeśli biali uzyskają wpływ na jego kierownictwo. Uczestniczył więc S. w Krakowie 8 III w obradach, które doprowadziły do obwołania dyktatorem Mariana Langiewicza.
W ciągu następnych czterech miesięcy Komitet Galicji Wschodniej zwany sapieżyńskim zajmował się gorliwie zbieraniem funduszy, zakupem broni i montowaniem oddziałów wyprawianych do zaboru rosyjskiego. Czyniono to w oczekiwaniu, że Austria włączy się do interwencji na rzecz Polski, o czym S. poufnie rozmawiał z namiestnikiem Galicji A. Mensdorffem-Pouilly. Współpracował Komitet z gen. Józefem Wysockim, «naczelnikiem sił zbrojnych na Rusi», i z kolejnymi komisarzami, nadsyłanymi z Warszawy przez Rząd Narodowy (RN). Odmawiał jednak podporządkowania się Rządowi jako anonimowemu, podejrzewanemu o czerwoność i zamiary przerzucenia walki zbrojnej na teren Galicji. Na sobiepaństwo S-y oburzali się lwowscy demokraci; osobiście angażował się on w sprawę z zapałem, a nawet 3–7 V znalazł się w obozie Antoniego Jeziorańskiego i był w ogniu w drugiej bitwie pod Kobylanką. Później zarzucali mu konserwatyści, że przyłożył rękę do fatalnego w skutkach powstania na Ukrainie. W istocie S. miał kontakt z komitetem powstańczym w Kamieńcu Podolskim; uważał, że decyzja o podjęciu walki należy do tamtych prowincji, lecz jeśli one powstaną, Galicja powinna przyjść im z pomocą. Wyprawy zbrojne z Galicji wschodniej w Lubelskie miały na ogół niefortunny przebieg, za co «sapieżyński» Komitet ponosił tylko część odpowiedzialności. Największą kompromitacją zakończyła się odwlekana miesiącami wyprawa gen. Wysockiego na Wołyń. Dn. 2 VII S. obserwował z dystansu szturm powstańców na Radziwiłłów, w którym śmierć poniósł dowódca Franciszek Horodyński. Jednym z następstw tej katastrofy były austriackie represje: 9 VII na rozkaz z Wiednia aresztowano S-ę i osadzono w więzieniu «u Karmelitów» we Lwowie. Papierów Komitetu rewizja nie wykryła, śledztwo o udział S-y w działaniach antyrosyjskich opierało się na poszlakach, interweniowali w jego sprawie krewni Potoccy, dobrze widziani w Burgu. Pobyt w więzieniu miał S. względnie komfortowy, fizycznie jednak źle znosił zamknięcie, a zawsze był wątłego zdrowia. Powstanie od jesieni chyliło się do upadku, w Galicji zanosiło się na zaostrzenie kursu, więźniowi grozić mógł proces i surowy wymiar kary. S. zdecydował się na ucieczkę. Dn. 18 II 1864 wydostał się z więzienia bez większego trudu, za współudziałem kilku osób ze służby więziennej, z pomocą organizacji narodowej i rodziny.
Dn. 5 III dotarł S. do Bukaresztu, gdzie przyjmował go dość ostentacyjnie ks. Aleksander Jan Kuza; następnie drogą morską przez Marsylię stanął 25 III w Paryżu. Agent dyplomatyczny RN w zachodniej Europie Władysław Czartoryski był wtedy już przekonany o daremności dalszej walki, pragnął ogłosić publicznie jej zakończenie. Nie chciał się z tym pogodzić komisarz pełnomocny Karol Ruprecht; w porozumieniu z drugim komisarzem RN Wacławem Przybylskim uchwycili się świeżo przybyłego S-y, który nie tracił wiary w sens kontynuowania walki. Pod datą 8 IV wygotowali dla niego nominację na komisarza pełnomocnego na Francję i Anglię. S. podjął się tej misji w chwili, gdy w kraju załamała się już organizacja narodowa i walka zbrojna. Chciał wierzyć, że jeszcze nie wszystko stracone, a zwłaszcza chciał zagrodzić drogę do władzy skrajnej lewicy i jej najruchliwszemu działaczowi Janowi Kurzynie. Usiłował «ująć w karby» napływającą z kraju świeżą emigrację, wkrótce jednak zabrakło mu środków na jej utrzymanie; nie uzyskał też francuskiego pozwolenia na urządzenie międzynarodowej loterii na rzecz sprawy polskiej. W maju przybył do Drezna na zjazd kilkunastu eks-dygnitarzy powstańczych i przedstawił im program podtrzymania ruchu polskiego przez sojusz z siłami rewolucyjnymi w Europie. Ów tzw. memoriał 7 obywateli przedłożono RN w Warszawie. Nie zdobył jednak S. zaufania ani dawniejszych białych, ani czerwonych działaczy, m. in. odmówili współpracy kuzyn Jan Działyński oraz gen. Józef Hauke-Bosak. Bronisław Brzeziński, piastujący w Warszawie pieczęć RN, po kilkutygodniowym certowaniu się, za radą Aleksandra Guttrego, dekretem z 5 VII przekazał Kurzynie pełnię władzy «poza granicami zaboru moskiewskiego». S. zdał władzę Guttremu w końcu lipca. Izbie Obrachunkowej przedłożył rachunek komisarskich wydatków na sumę 75 827 fr., których zresztą nie miał odzyskać.
W tym momencie W. Czartoryski zaproponował S-że wymianę dwóch listów otwartych, które stwierdzałyby koniec powstania i zalecały odtąd rezygnację z polityki niepodległościowej. S. tę konkluzję odrzucił; w publicznej swej odpowiedzi z 17 VIII 1864 na list Czartoryskiego z 25 VII opowiadał się za nieprzerwaną – choć w zmienionych formach – walką o niepodległość, kładł nacisk na «zsolidaryzowanie wszystkich warstw społeczności» oraz «solidarność interesów uciśnionych narodów». W tym duchu usiłował działać w ciągu następnych miesięcy, w zawiązanym przez siebie «kółku» emigracyjnych działaczy (K. Ruprecht, Agaton Giller, Tadeusz Orzechowski, pseud. Oksza, i in.). O pracach tych osobiście informował Napoleona III, lecz szukał także kontaktów z lewicą: G. Mazzinim, Ludwikiem Bulewskim. Wszystko to rwało się na skutek niedostatku środków materialnych, braku odzewu z pokonanego kraju, przy pogarszającej się koniunkturze międzynarodowej. Ulegając naciskom rodziców S. wraz z żoną i dziećmi przeniósł się w kwietniu 1865 z Paryża do Heidelbergu – stwarzając pozór, że wycofuje się z polityki. Dn. 30 X t. r. skierował do Franciszka Józefa podanie o amnestię. Uzyskał ją po pół roku (opatrzoną zastrzeżeniami), w wyniku złagodzenia kursu politycznego w Wiedniu. Wrócił do Krasiczyna w maju 1866. C. k. administracja odnosiła się doń nadal podejrzliwie, namiestnik Agenor Gołuchowski, z którym S. toczył od lat wojnę podjazdową, nie dopuścił go w r. 1867 do stanowiska marszałka powiatowego w Przemyślu. Godność tę, obieralną, lecz uzależnioną od sankcji cesarskiej, uzyskał dopiero w r. 1875.
Do Sejmu wszedł S. ponownie w r. 1868, w wyborach uzupełniających w kurii wielkiej własności w Złoczowie. W debacie nad tzw. rezolucją zadeklarował (przy oklaskach galerii), że się nie powoduje doktryną autonomii, ani federacji, ale wyłącznie polskim interesem narodowym. Ostentacyjnie więc nawracał do haseł niepodległościowych. Usiłował zawiązać Stronnictwo Narodowe Ogólnopolskie z udziałem Poznaniaków. Nosił się z myślą zakupienia „Czasu”, ostatecznie ufundował w Krakowie rywalizujący z „Czasem” dziennik „Kraj”, zatrudnił w nim przeważnie demokratów. Dawał też pracę niedawnym powstańcom w podjętym przez siebie przedsiębiorstwie budowy kolei Lwów–Brody. Wtedy to zyskał sobie przydomek «czerwonego księcia». Księciem «Piekiełko» nazwał go, nie bez sympatii, Kazimierz Chłędowski („Album fotograficzne”, 1870), bo «w jego duszy wiele ognia, żarzy się wszystko i goreje», «każdy nowy projekt rozpala go, chciałby go jak najprędzej urzeczywistnić», lecz «czasem za prędko ostyga i traci chwile, w których wprawdzie żelazo już nie rozpalone, ale zawsze dosyć jeszcze gorące, aby kuć dalej». Latem 1869 zawiązał S. we Lwowie «klub rezolucjonistów» w imię obrony ubiegłorocznej rezolucji przed nazbyt ustępliwą polityką galicyjskiego przedstawicielstwa w Radzie Państwa. Nie doszło jednak do uzgodnienia stanowisk między rezolucjonistami a partią krakowską, na przeszkodzie stanęła rywalizacja S-y z Adamem Potockim, a bardziej może jeszcze szum, wzniecony przez „Tekę Stańczyka”. Nie wszedł więc i tym razem S. do Rady Państwa. W Sejmie zaś, w imię polskiej racji stanu (a ku oburzeniu własnych wyborców ze Złoczowa) popierał wniosek Juliana Ławronowskiego o koncesje językowe dla Rusinów.
W kolejnych wyborach 1870 r. uzyskał S. mandat do Sejmu z miasta Przemyśla. Wystąpienia swe w Izbie stonował; po bitwie pod Sedanem wyrywał się przez chwilę do Francji, «poczubić się» z Prusakami w Wogezach. Dopiero w r. 1872 dostał się do Rady Państwa i wojował za kulisami o usztywnienie postawy Koła Polskiego wobec wchodzącej w życie ustawy o wyborach bezpośrednich. Większość sejmowa pogodziła się z koniecznością; w następstwie S. złożył mandat do Sejmu.
Na jakiś czas S. wycofał się w dziedzinę prac organicznych: już dawniej wspomagał ojca w zabiegach o rozbudowę galicyjskich kolei żelaznych. Od r. 1875 był prezesem GTG, aktywnym i w przemyskiej Radzie Powiatowej. Przechorował się ciężko w zimie 1876/7 r., maj spędził we Włoszech, czerwiec w Poznańskiem, zdaje się, że w lipcu dopiero dotarli doń wysłannicy kilku kółek spiskowych lwowskich, które ożywiły się już od roku, podniecone wojną rosyjsko-turecką, stąd zaś szansą dla sprawy polskiej, mogącej rzekomo liczyć na poparcie Turcji, Anglii, Watykanu. H. A. Butler-Johnstone – trudno dojść, czy naprawdę agent brytyjskiego wywiadu – ściągnął do Wiednia w końcu lipca 1877 działaczy polskich różnego kalibru z Galicji, Poznańskiego i emigracji; obiecywał subsydia na powstanie w Polsce, gdyby wojna przybrała charakter europejski. W Wiedniu 27 VII samozwańcza grupa uczestników obrała tajny «Rząd Narodowy» w składzie: S., Guttry, Oksza i Artur Gołuchowski (który wycofał się zresztą ze wszystkiego). S. wziął od Butlera czek na 10 tys. funtów, ale zwrócił mu go już w 3 tygodnie potem, doszedłszy do przekonania, że powstanie polskie żadnych szans nie ma. Wydatki Rządu pokrywał z własnej kieszeni; wstrzymał zresztą we Lwowie werbunki konspiracyjno-powstańcze. Brytyjskie subsydium przeznaczone zostało z kolei na zmontowanie szeklerskiej partyzantki, która uderzyć miała z Siedmiogrodu na linie komunikacyjne armii rosyjskiej w Rumunii. I to awanturnicze przedsięwzięcie udaremniły już w końcu września władze austro-węgierskie. Większość poczynań swych S. ukrywał przed Guttrym i Okszą – stąd rosnący między nimi rozbrat, który skończył się ustąpieniem S-y z Rządu w końcu grudnia. W kwietniu 1878 wyrównał jako tako wzajemne rekryminacje sąd polubowny, odbyty w Wenecji pod przewodnictwem Kornela Ujejskiego.
Obserwując zachowanie się Koła Polskiego w Wiedniu w czasie bałkańskiego kryzysu S. wyrobił sobie przekonanie, że trójlojaliści galicyjscy szkodliwsi są w tej chwili dla sprawy polskiej, aniżeli demokratyczni ryzykanci. W końcu 1877 r. nabył na własność „Dziennik Polski”, jedną z dwóch głównych gazet lwowskich, i zamierzał skupić koło niej patriotyczne elementy Galicji wschodniej. Pośredniczył w owych zabiegach zdolny dziennikarz i makler polityczny Liberat Zajączkowski. Zabiegi te się nie powiodły: nie mógł S. po niedawnej kompromitacji z «Rządem Narodowym» ubiegać się o mandat do Wiednia z miasta Lwowa; nie mógł też pogodzić sprzecznych interesów lwowskiej inteligencji z postępową częścią ziemiaństwa. Po śmierci ojca S. objął (1879) dziedziczne miejsce w Izbie Panów i poparł w niej dochodzącą do władzy prawicową koalicję przeciw niemieckim liberałom. Do Sejmu wrócił dopiero w r. 1883 z kurii drobnej własności w Przemyskiem i zatrzymał ten mandat w ciągu dwóch kadencji (w r. 1895 przegrawszy w tejże kurii, odmówił przyjęcia mandatu z kurii ziemiańskiej). W Sejmie parokrotnie wypowiadał się za koncesjami na rzecz Rusinów, m. in. w sprawach szkolnych. Usiłował tą drogą pozyskać działaczy ukraińskich jako przeciwwagę dla groźniejszych w jego przekonaniu świętojurców. W r. 1882 pertraktował w tym duchu z P. Kuliszem, w r. 1889 – z Aleksandrem Barwińskim – bez rezultatów. Przed świętojurcami za paru nawrotami ostrzegł Watykan, lecz mimo osobiście łatwego dostępu do Leona XIII niewiele mógł osiągnąć w Kongregacjach – tam bowiem przeważał wpływ kard. Mieczysława Ledóchowskiego, ostrożnego w podejmowaniu spraw polskich. Dużą rolę odegrał S. w organizacji dwu masowych pielgrzymek do Rzymu w r. 1881 i r. 1888, dbając w obu wypadkach o nadanie im charakteru nie tylko wyłącznie galicyjskiego, ale także narodowego.
S. nie przestawał interesować się losem dwu pozostałych zaborów. W r. 1888 nawiązał dyskretny kontakt z warszawskim kółkiem niepodległościowym Karola Benniego; równocześnie organizował w Galicji poparcie finansowe dla poznańskiego Banku Ziemskiego. Publicznie wypowiadał się w duchu patriotycznie polskim: z racji wizyty u arcybpa J. Strossmayera w Djakowie (por. broszurę S-y Listy z Kroacji, Lw. 1882) oraz przemawiając w GTG na temat «rugów bismarckowskich» (1885). W czasie wizyty cesarskiej w Galicji w r. 1880 dał wywiad do „Neues Wiener Tageblatt” i do „Pester Lloyd”, sceptycznie wypowiadając się w nim na temat szans podjęcia sprawy polskiej przez Austrię. Skądinąd w r. 1886 uroczyście podejmował w Krasiczynie następcę tronu arcyks. Rudolfa, zaś w dwa lata później interweniował u samego cesarza przeciwko montowaniu przez wywiad austriacki we Lwowie spisku, na wypadek wojny z Rosją.
W Sejmie S. spodziewał się, że stanie na czele ugrupowania centrowego, które przezwycięży dominację stańczyków i podolaków. Lecz w oczach ziemian był S. podejrzanie «czerwonym», a dla demokratów magnatem; zdołał skupić przy sobie w Izbie kilkunastu co najwyżej posłów «dzikich». W r. 1886 po nagłym odejściu z urzędu marszałka Mikołaja Zyblikiewicza namiestnik Filip Zaleski w porozumieniu z ministrem «dla Galicji» Florianem Ziemiałkowskim lansowali jako następcę S-ę. W ostatniej chwili przemogły wpływy stańczyków, marszałkiem krajowym został Jan Tarnowski, ku wielkiej konfuzji ks. Adama, który kontentować się musiał otrzymaną rok wcześniej, wyłącznie tytularną, godnością rzeczywistego tajnego radcy.
Przewodnicząc czas krótki Centralnemu Komitetowi Wyborczemu, wypowiadał się S. przeciw wykluczaniu z Sejmu posłów chłopskich. Chciał, to jasne, by szli oni pod przewodem szlachty. Negatywnie zatem odnosił się do samodzielnego ruchu ludowego, w r. 1898 usiłował złamać Stanisława Stojałowskiego, oskarżając go o stosunki z warszawską żandarmerią.
Pod koniec życia coraz więcej uwagi przykładał S. do prac organicznych. Znaczną odziedziczoną fortunę powiększył o dobra Hnilice, nabyte w r. 1883 (miało to związek z głośną sprawą unickiej parafii Hniliczki, która rok przedtem przeszła na prawosławie). Odleglejsze folwarki poza Krasiczynem oddawał w dzierżawę; zamek krasiczyński restaurował stopniowo. W r. 1892 odnowiono salę w baszcie królewskiej na pomieszczenie biblioteki. Księgozbiór powiększony przez S-ę obejmował ponad 10 tys. dzieł, w tym liczne starodruki, mapy, nuty, ryciny. S. gospodarował oszczędnie, z nowych inwestycji przemysłowych zrezygnował. Stracił też zapał do spraw kolejowych, odkąd nie udało mu się (1874) przełamać niemieckiej większości w spółce akcyjnej kolei żelaznej Karola Ludwika. Na pierwszej Wystawie Krajowej we Lwowie, jesienią 1877 wystąpił z własnym pawilonem, choć był to moment głębokiego zaangażowania w konspiracji. Świadczenia S-y na przeróżne cele publiczne przekroczyły zapewne pół miliona reńskich.
S. był dość aktywny w sejmowej komisji kultury krajowej i referował na plenum liczne projekty ustaw ekonomicznych. Jako prezes GTG w ciągu ćwierć wieku zajmował się m. in. rozdziałem subwencji rządowych na podniesienie w Galicji hodowli bydła, głównie wśród mniejszej własności. W r. 1888 organizował zbiorowe protesty przeciw reformie podatku wódczanego, krzywdzącej właścicieli folwarcznych gorzelni w Galicji. W r. 1892 obrany został prezesem Wystawy Krajowej we Lwowie zaplanowanej na r. 1894. Rządzący wtedy Galicją bracia Badeniowie wyobrażali sobie S-ę jako figuranta; on jednak włożył w przedsięwzięcie to dużo energii i serca, wysunął się też na czoło w czasie trwania Wystawy, podejmując liczne wycieczki zamiejscowe, in. in. włościańskie, przemawiając do nich w duchu patriotyzmu i solidaryzmu społecznego. Podejmował także austro-węgierskich ministrów i samego cesarza. Zdobył sobie wówczas ogromną popularność, kilkadziesiąt miast galicyjskich ze Lwowem na czele nadało mu obywatelstwo honorowe. Stawał też S. w obronie powstania styczniowego, polemizując z „Rzeczą o roku 1863” Stanisława Koźmiana. «Czerwony książę» przyjął w r. 1896 z rąk Franciszka Józefa łańcuch Złotego Runa – jedyny austriacki order, jaki zgodził się zaakceptować. Krach Galicyjskiej Kasy Oszczędności we Lwowie, w styczniu 1899 pociągnął za sobą run na «sapieżyński» Bank Kredytowy. Dyrektor Banku Zdzisław Marchwicki prowadził interesy jego nierozważnie, dopuszczając się wielu nieprawidłowości. S. jako prezes rady nadzorczej i główny akcjonariusz pośpieszył do Banku i oświadczył tłumowi szturmującemu do kas, iż ręczy własną fortuną, że nikt wkładów swych nie utraci. Likwidacja interesów bankowych przeprowadzona przez konkurencyjny Bank dla Handlu i Przemysłu w Krakowie, pozostający w istocie w rękach wiedeńskiego Union-Banku, na warunkach wyjątkowo niekorzystnych dla rodziny Sapiehów, kosztowała ich kilka milionów koron. Bolesna ta sprawa skróciła życie S-y; zmarł w nocy z 20 na 21 VII 1903 w Reichenhall w Bawarii, pochowany został w grobowcu rodzinnym w kaplicy zamkowej w Krasiczynie.
Z małżeństwa z Jadwigą z Sanguszków (1830–1918) pozostawił S. dwie córki: Marię Jadwigę (1855–1929), za Stanisławem Żółtowskim, i Helenę (1857–1947), za Edwardem Stadnickim, oraz pięciu synów: Władysława Leona (zob.), Leona Pawła (1856–1893), posła do Sejmu Krajowego (1887–9), członka Komitetu GTG i Wydz. Rady Powiatowej w Borszczowie, Pawła (1860–1934), m. in. posła do Rady Państwa w Wiedniu (1897–1907), członka Komitetu GTG, posła do Sejmu Krajowego (od r. 1913), pierwszego prezesa Polskiego Czerwonego Krzyża (1919), Jana (1865–1954) i Adama Stefana (zob.).
Jako Albin Skirgiełło występuje S. w satyrycznej powieści Jana Lama „Dziwne kariery” (1880); pod nazwiskiem «księcia Szamoty» pojawia się on w powieści Herminii Naglerowej „Krauzowie i inni” (1936). Jan Matejko sportretował go jako Witolda w „Bitwie pod Grunwaldem”.
Portrety S-y: przez Lipkowską (olej) w Muz. Państw. we Lw., przez D. Panthiera (owal, olej) w Państw. Zbiorach Sztuki na Wawelu, kopia tegoż w Muz. Narod. w Przemyślu, przez Józefa Sonntaga, miniatura na kości słoniowej (1831), B. Kórn. – mylnie podany w katalogu jako Władysław Sapieha (reprod. w: Labarre de Raillicourt D., Histoire des Sapieha, tabl. 47), portret nieznanego malarza (ołówek, kredka, gwasz, akwarela na papierze, 1847) w Muz. Narod. w W.; – Estreicher w. XIX; Österr. Biogr. Lexikon, Lf. 45; Słown. Pracowników Książki Pol.; Borkowski, Almanach; Labarre de Raillicourt D., Histoire des Sapieha, Paris 1970 s. 56–60 (podob., tabl. 50); Sapiehowie, III; Żychliński, XXVI 140–2; – Borejsza J., Emigracja polska po powstaniu styczniowym, W. 1966; Chołodecki, Księga pamiątkowa, s. 353; Falkovič S., Pol’skaja emigracija v period upadka vosstanija 1863–1864 gg, w: Revoljucionnaja Rossija i revoljucionnaja Pol’ša, Moskva 1967; Fras Z., Florian Ziemiałkowski (1817–1900), Wr. 1991; Frybes S., W krainie groteski, Wr. 1979; Kieniewicz S., Adam Sapieha, Lw. 1939 (podob., bibliogr.); tenże, Powstanie styczniowe, W. 1983; tenże, Środowisko rodzinne w: Księga sapieżyńska, Kr. 1982 I; Kozłowski E., Generał Józef Hauke-Bosak, W. 1973; Lechicki C., Krakowski „Kraj”, Wr. 1975; Mężyński A., Jan Działyński, Wr. 1987; Ramotowska F., Rząd Narodowy Polski, W. 1978; Rzadkowska H., Marian Langiewicz, W. 1967; Wolski K., Krasiczyn, rys dziejów zamku i latyfundium krasiczyńskiego, „Roczn. Przemyski” T. 9: 1962 z. 2 s. 328–9; Wyka K., Teka Stańczyka na tle historii Galicji, w latach 1849–1869, Wr. 1951; Zakrzewski B., Fredro i Fredrusie, W. 1974; Zdrada J., Stosunki polsko-węgierskie przed powstaniem styczniowym, „Przegl. Hist.” 1963 s. 305; tenże, Zmierzch Czartoryskich, W. 1969; – [Bałaszewicz J. A.] Potocki A., Raporty szpiega, W. 1973 I–II; Bogdanowicz M., Wspomnienia, Kr. 1959; Chłędowski K., Album fotograficzne, Wr. 1951; tenże, Pamiętniki, Wr. 1951; Czartoryski W., Pamiętnik, W. 1960; Galicja w powstaniu styczniowym; Horoszkiewicz J., Notatki z życia, Wr. 1957; Jabłonowski L., Pamiętniki, Kr. 1963; Krosnowski, Almanach hist.; Starorypiński Z., Między Kamieńcem i Archangielskiem, W. 1986; Zbiór zeznań; – Nekrologi i opisy pogrzebu w prasie codziennej z 23–27 VII 1903: „Czas”, „Dzien. Pol.”, „Gaz Narod.”, „Kraj” nr 29 s. 9–10, 14, „Kur. Lwow.”, „Nowa Reforma”, „Słowo Pol.” oraz „Bulletin polonais, littéraire, scientifique et artistique” No 181 s. 220,– B. Czart.: rkp. ew. 952, Sap. rkp. 1596–1597; B. Jag.: rkp. 8699; B. Narod.: rkp. 2824, 6000, 7262; B. Ossol.: rkp. 5917, 8649, 11760, 12186, 13444; B. PAN w Kr.: rkp. 2159 t. 17; B. Pol. w Paryżu: rkp. 474/1; – Mater. Red. PSB.: Skorowidz Sapiehów, oprac. przez Eustachego S. Sapiehę.
Stefan Kieniewicz