Siemiradzki Henryk Hektor (1843–1902), malarz. Ur. 24 X na przedmieściu Charkowa zwanym Nowobiełgorod lub Pieczeniegi, był synem Hipolita (zm. 1879), pułkownika dragonów, który w r. 1871 opuścił armię rosyjską w stopniu generała i przeniósł się do Warszawy, i Michaliny z Prószyńskich (1814–1894). S. miał brata Michała, adwokata warszawskiego, i siostrę Marię Obrąpalską (zob.). Rodzina Siemiradzkich, wywodząca się z Jaroszyc w Nowogródzkiem, była ziemiańska, atmosfera domowa czysto polska, przy pełnej jednak lojalności wobec władz zaborczych.
Do gimnazjum S. uczęszczał w Charkowie, gdzie nauczyciel rysunku D. I. Bezperczi, uczeń K. P. Briułłowa, wprowadził go w zagadnienia sztuki; S. zawsze twierdził, że wiele mu zawdzięcza. Następnie S. studiował nauki przyrodnicze na wydz. fizyko-matematycznym uniwersytetu charkowskiego i uzyskał stopień kandydata nauk na podstawie rozprawy o instynkcie owadów. Postanowił jednak kształcić się w malarstwie (do którego od najmłodszych lat wykazywał zamiłowanie i talent) i we wrześniu 1864 wyruszył do Petersburga. Po drodze zatrzymał się i zwiedzał Moskwę, gdzie zachwycał się m.in. obrazami N. N. Gaya i zupełnie miernych artystów, jak I.F. Dunker i F. Reichert (ich obrazy były dla S-ego «jak żywe»), ganił natomiast A. A. Iwanowa. W Petersburgu najwyżej ocenił w Ermitażu „Ostatnie dni Pompei” Briułłowa, donosząc rodzicom, że to «niezrównane arcydzieło».
Z przyjęciem na petersburską ASP miał S. kłopoty z powodu przekroczenia granicy wieku, w październiku 1864 został przyjęty jako wolny słuchacz (w r. 1866 uzwyczajniony). Był jedynym Polakiem, który w latach popowstaniowych wstąpił do tej uczelni. O powstaniu styczniowym nie ma w częstych listach do rodziców, ani w żadnym innym przekazie S-ego, ani słowa. Na przełomie 1864/65 r. odwiedził po raz pierwszy Warszawę, wiele bywał w teatrze, operze i na koncertach. Był bardzo muzykalny. Na wszystkie wakacje jeździł do Charkowa. Studiował pod kierunkiem batalisty G. P. Willewaldego i K. B. Wieniga. Początkowo narzekał: «Im dłużej jestem w Akademii, tym bardziej przychodzę do wniosku, że rada profesorów jest to magiczne koło starych głupców […], którzy kłaniają się wszystkiemu, co świeci i imponuje, i poniewierają rzeczywistym talentem i pracą». Ale – gdy przyszły wyróżnienia i wyrazy uznania – włączył się w życie uczelni i poczuł się w niej dobrze. Poznał ciekawych ludzi, m.in. W. W. Wierieszczagina, M. M. Antokolskiego i I. J. Riepina, który zanotował, że S. już wówczas «był akademikiem z przekonania». S. uważał, że dawna sztuka włoska «nie zatrzymywała się na błocie ludzkości i nie ugrzęzła w zwierzęcości życia jak u Holendrów». W dyskusji o zadaniach sztuki, występował kategorycznie przeciw realizmowi. Starł się też z miarodajnym krytykiem W. W. Stasowem, zwolennikiem «pieredwiżników». Pisał S. do rodziców: «Zgadzać się z myślami Stasowa, jest to odrzucać postęp w sztuce, bo sztuka może się tylko posuwać, opierając się na pracy uprzednich pokoleń».
Pobyt w Akademii był dla S-ego jednym pasmem sukcesów. Uczestnicząc we wszystkich konkursach, zebrał wszystkie możliwe nagrody. W r. 1865 dostał dwa małe medale srebrne, w r.n. jeszcze jeden mały srebrny medal, ale i wielki srebrny. Rok 1868 przyniósł mu mały złoty medal za kompozycję Diogenes rozbijający swą czarkę, a także zaszczytny zakup do zbiorów Akademii rysunku Mojżesz i Aaron zamieniają laskę w węża w obecności faraona. Zaczynał też zarobkować malarstwem – malował portrety i miniatury, kopie przeznaczone do cerkwi, uczył prywatnie rysunku. Za Chrystusa zstępującego do otchłani otrzymał znów nagrodę ASP. W r. 1869 za szkic Zburzenie Sodomy i Gomory przyznano mu pierwszą premię. W r. 1870 S. zakończył studia akademickie ogromnym obrazem Aleksander Macedoński i jego lekarz Filip (Moskwa, Galeria Tretiakowska), został nagrodzony wielkim złotym medalem i tytułem «kłassnyj chudożnik 1 .st.», co było połączone z sześcioletnim stypendium zagranicznym. Już wtedy stawał się sławny, jego pracownia była licznie odwiedzana, także w. książę Aleksander (późniejszy cesarz Aleksander III) przyszedł, by zobaczyć malowaną przez S-ego Orgię rzymską, którą później zakupił.
W połowie r. 1871 S. opuścił Petersburg. Od dn. 19 VIII był w Krakowie, który zrobił na nim wielkie wrażenie. W katedrze wawelskiej najwyżej ocenił rzeźbę B. Thorvaldsena, nagrobek Kazimierza Wielkiego uznał za dzieło nowoczesne. Z Krakowa wyjechał do Wiednia, gdzie m.in. zwiedzał Belweder; najlepszym obrazem był w jego oczach „Rejtan” Jana Matejki. Dn. 3 IX przybył do Monachium. Do Akademii nie wstąpił, przebywał wśród malarzy polskich, m.in. Józefa Brandta i Józefa Chełmońskiego, nawiązał koleżeńskie stosunki ze Stanisławem Witkiewiczem. Uważał on wówczas, że S. jest «inteligentniejszy niż jego sztuka. Przeszkadza mu wielka próżność, wrażliwość na powodzenie i drażliwość, żeby kto nie był lepszym od niego». S. wykańczał wówczas Orgię rzymską, którą posłał na wystawę do Petersburga. W końcu lutego 1872 wyjechał do Drezna, gdzie nawiązał znajomość z Józefem Ignacym Kraszewskim.
Od 20 III 1872 S. przebywał we Florencji, skąd wyjeżdżał do Werony i Neapolu, wreszcie w maju osiadł już na stałe w Rzymie. Po mieście i okolicach oprowadzał go nieodłączny towarzysz, malarz Aleksander Stankiewicz. S. wynajmował mieszkanie na via Sistina, pracownię na via Margutta. Listy przychodziły doń na adres stałego miejsca spotkań Polaków – Caffé Greco. Od lata 1872 malował Chrystusa i Jawnogrzesznicę; pracownię odwiedzało coraz więcej turystów, a nawet członkowie rodzin panujących włoskich i rosyjskich. S. ukończył ten obraz w r. 1873, w marcu t.r. pojechał z nim na wystawę do Petersburga. Olbrzymia kompozycja zrobiła furorę, zbierały się przed nią tłumy (sepiowy karton nabył w.ks. Włodzimierz Aleksandrowicz, samo dzieło – car Aleksander II; powtórzenie w Muz. Narodowym w Szczecinie). S. donosił rodzicom: «Stałem się przedmiotem entuzjazmu i zazdrości w świecie artystycznym […]. Szczególnie zawraca głowę tutejszym artystom koloryt i technika». Ale Stasow tego entuzjazmu nie podzielał. Pisał: «Znaleźć tu można wszystko, czego dusza zapragnie: i talent, i blask, i zewnętrzny urok, i niezwykłe mistrzostwo pędzla, nie ma tylko jednego – nie ma ludzi, nie ma wyrazu, nie ma śladu wewnętrznego życia, jego głębi i wstrząsów. A jeśli tego brak, to po co cała reszta?». Jawnogrzesznica była pokazana też na wystawie światowej w Wiedniu (wraz ze «szkołą rosyjską»).
Z Petersburga S. udał się do rodziny w Mińszczyźnie, gdzie poznał i zakochał się bez pamięci w osiemnastoletniej kuzynce Marii Prószyńskiej. Na koniec r. 1873 urządzono w ratuszu warszawskim wystawę Jawnogrzesznicy (dochód przeznaczył S. na stypendia dla młodzieży malarskiej); z wysokim uznaniem pisał o tym obrazie Henryk Struve i Wiktor Gomulicki. W końcu października t.r. S. przyjechał z Rzymu do Warszawy na swój ślub z Prószyńską, ale zaraz wrócił do Rzymu, gdzie namalował Pochodnie Nerona (inaczej Świeczniki chrześcijaństwa). Przy pracy nad Pochodniami i późniejszymi obrazami korzystał S. z ilustrowanego 6-tomowego „Dizionario d’ogni, mitologia e antichità incominciato da G. Pozzoli” (Milano 1809–25). S. pisał: «Ten obraz pochłania mnie całkowicie, jest moją rozkoszą i rozpaczą», rodzicom zaś donosił, że: «Obraz zjednał mi już w Rzymie takie stanowisko pomiędzy artystami, o jakim nawet marzyć nie śmiałem». Obraz wywołał we Włoszech duże zainteresowanie tak, że S. urządził pokaz w swej pracowni. Wiązał z nim duże nadzieje, nie tylko ze względów artystycznych, lecz także – a może nawet bardziej – materialnych. W maju 1876 w rzymskiej Akademii św. Łukasza urządzono wystawę tego jednego obrazu; wg artysty udała się nadzwyczajnie. S. zaprosił na nią m.in. ambasadora rosyjskiego, «bo to było koniecznością» – jak informował rodzinę. «Daje się słyszeć zdanie, że od kilkudziesięciu lat żaden obraz nie wywołał takiego hałasu w Rzymie […]. Zbieram sobie laury w ogromnej ilości». Artysta został odznaczony orderem Corona d’Italia. Pod koniec r. 1876 S. wraz z Pochodniami był w Monachium, gdzie obraz też wystawiono indywidualnie; «zgadzają się wszyscy na najwyższe pochwały tej znakomitej kompozycji» napisał wtedy Kraszewski. Następnie pokazano Pochodnie w Wiedniu (oglądał je tu cesarz Franciszek Józef I). Na początku r. 1877 obraz wystawiony został w Berlinie, w marcu – w Petersburgu; podziwiał go tu cesarz i członkowie jego rodziny. Malarz obdarowany został honorowym tytułem profesora petersburskiej Akademii. We wrześniu Pochodnie pokazano w Warszawie; S. zjechał wtedy do Warszawy, owacyjnie tu witany. Bolesław Prus stwierdził wówczas, że S. to «olbrzymi geniusz», Gomulicki uczcił «wielkiego artystę i dzielnego męża» w poświęconym mu wierszu; S-ego porównywano powszechnie z Janem Matejką. W r. 1878 Pochodnie pokazano we Lwowie, gdzie obejrzało je 10 tys. osób. Następnym etapem był Paryż (w sekcji rosyjskiej; artysta otrzymał złoty medal), później (1879) Poznań, Londyn, Zurych i in.
Podczas jubileuszu Kraszewskiego w Krakowie w październiku 1879 S. ofiarował Pochodnie przyszłemu Muz. Narodowemu; istotnie stały się one jego zawiązkiem (zostały umieszczone w siedzibie Muzeum w Sukiennicach w r. 1883). S. powiedział wówczas, że ideą obrazu jest, iż «męczeństwo, cierpliwość, wytrwałość prowadzą do zwycięstwa». Dar ten przyjęto entuzjastycznie, odbył się nawet z tej okazji pochód, a Rada Miejska złożyła mu na specjalnym posiedzeniu uroczyste podziękowanie. Z Krakowa udał się S. do Lwowa, tu również owacyjnie przyjmowany.
Rok 1879 stanowił apogeum sławy S-ego. Po Pochodniach powstawały inne dzieła, przynosząc mu stały dochód i utrzymując powszechne zainteresowanie i podziw dla umiejętności malarza. Były to m.in.: Rozbitek (1878, zakupiło Muz. w Lozannie), Wazon czy kobieta (1878, nabył Lilpop, 1894 ofiarowany do Muz. w Hannowerze; Franciszek Kostrzewski namalował dowcipny persyflaż „Kobieta czy Waza”), Za przykładem bogów (1879, pierwszą wersję kupił car, drugą Muz. Miejskie we Lwowie), Taniec wśród mieczów (1879, 3 wersje, m.in. w Galerii Tretiakowskiej w Moskwie, zachwycał się tym obrazem Henryk Sienkiewicz), Jaskinia piratów (1880, 2 wersje), ponadto malowidła ścienne w soborze Zbawiciela w Moskwie (1877/78 wg kartonów S-ego, w r. 1936 zdjęte i przeniesione na płótno), Zmartwychwstanie (1878 w kościele Wszystkich Świętych w Warszawie, zniszczony). Dla warszawskiego pałacu Zawiszów, później J. Radziwiłła, malował S. plafon klatki schodowej Światło i ciemność (zaczęty 1879, zniszczony).
W tym czasie S. urządził w Rzymie pracownię dla zwiedzających, otwartą w każdą środę po południu. «Wszyscy ambasadorowie u niego się spotykają» – pisała w liście jego żona. Wakacje letnie spędził S. z rodziną we Frascati, gdzie wynajął całe skrzydło pałacu Falconieri i urządził pracownię roboczą. Dn. 24 VII 1880 wyjechał do Wiednia, stąd na trzy tygodnie do Zakopanego. Na jesieni t.r. S. został członkiem Akademii św. Łukasza w Rzymie (był też członkiem akademii w Paryżu, Berlinie, Turynie, i Sztokholmie). Stawiał wówczas sobie komfortową willę na via Gaeta w eleganckiej dzielnicy Rzymu Maccao (zburzona). W czerwcu 1881 pojechał z rodziną przez Kraków i Warszawę do Libawy, gdzie miejscowa Polonia wydała na jego cześć bankiet, na którym S. wygłosił odczyt o potrzebie rozwijania rodzimej sztuki użytkowej i utworzenia poświęconego jej muzeum. Stąd na krótko przyjechał do Moskwy w sprawie zamówionych do Muz. Historycznego dwu wielkich kompozycji Ofiara rycerzy Światosława i Spalenie zwłok wodza Rusów. Do Rzymu wracał przez Mińsk, Warszawę i Kraków.
W r. 1881 powstał m. in. obraz Ofiary Tyberiusza (dla K.T. Sołdationkowa, który należał do stałych klientów S-ego), w r. 1882 obrazy dla Muz. Historycznego w Moskwie i Chrystus uśmierzający fale do ołtarza głównego kościoła ewangelickiego w Krakowie (przy ul. Grodzkiej). W sierpniu t. r. spędził dwa tygodnie w Moskwie; zamówienie obrazów z dziejów Rusi przedchrześcijańskiej u polskiego artysty wywołało protesty w niektórych gazetach rosyjskich, a z kolei wystawiona Jaskinia piratów uznana została przez Mariana Sokołowskiego za «obraz bezmyślny, czczy i pusty». Również plafon Światło i ciemność spotkał się z krytyką, m.in. ze strony Prusa. W r. 1883 odbyła się inauguracja ukończonej willi na via Gaeta, a rzymski «pałac wystaw» na swe otwarcie pokazał plafon S-ego. W l.n. pojawiły się obrazy: Chopin u Radziwiłła w Berlinie (1887), Chrystus u Marii i Marty (1886, obraz zakupiony przez cara), Wiosna – plafon do petersburskiego pałacu J. S. Nieczajewa-Malcewa. Rzymska willa S-ego stała się punktem zbornym przyjezdnych Polaków, atrakcją turystyczną, ośrodkiem spotkań «sfer najwyższych», od królowej włoskiej Małgorzaty poczynając, a także miejscem doświadczeń spirytystycznych z Eusapią Palladino (1893), którymi S. był żywo zainteresowany. Odwiedzali S-ego m.in.: kard. Albin Dunajewski, Henryk Sienkiewicz, Ignacy Jan Paderewski. W r. 1887 powstał obraz Fryne w Eleusis (zakupiony przez cara Aleksandra III za 50 tys. rb.). T.r. pojawił się w warszawskim „Życiu” artykuł Witkiewicza „Henryk Siemiradzki”, który zaciążył na późniejszych ocenach twórczości artysty. Witkiewicz uznał, iż w Pochodniach nie udało się artyście wyrazić żadnej idei, ani stworzyć ekspresyjnych postaci. «Siemiradzki – malarz widzi w świecie tylko błyszczące powierzchnie […] wszystkie swoje siły zużywa na to, żeby z farby wydobyć zupełne złudzenie materiałów». Zarzucał też Witkiewicz S-emu, że «popsuł założenie oświetlenia, ton swego obrazu». W r. 1888 S. pokazał kilka nowych obrazów we Lwowie i Krakowie. Na krytykę Stanisława Tomkowicza w „Czasie”, który zarzucał mu «jednostajność» i brak pomysłów, odpowiedział S. w „Świecie”, że ostatnio «głównie pracował nad olbrzymimi obrazami wykonanymi na zamówięnie przez rząd rosyjski». W r. 1884 nabył siedzibę w Strzałkowie (pod Radomskiem), z dworem i parkiem, i tu najchętniej spędzał letnie wakacje. W styczniu 1889 odbyła się wystawa obrazów S-ego w petersburskiej ASP, bardzo pochlebnie oceniona m.in. przez parę cesarską i w. ks. Włodzimierza; zwiedziło ją 30 tys. osób. S. wydał wielki obiad dla profesorów Akademii i dziennikarzy. W kwietniu był już w Rzymie, w maju wyjechał do Paryża na wystawę powszechną. W r. 1889 pokazano Fryne także w Warszawie i t.r. AU przyznała S-emu za nią nagrodę im. Probusa Barczewskiego. Ale krytyka, zwłaszcza Witkiewicz, była nieprzychylna. S. pisał do Zygmunta Sarneckiego, że w artykułach Witkiewicza «bezczelne zarozumiałość i zazdrość walczą o lepsze ze złą wolą».
W r. 1890 S. odwiedził Monachium i Warszawę w drodze do Strzałkowa. W r. 1891 powstała kompozycja Apoteoza Kopernika, zamówiona przez Barbarę Pankratjew dla Uniw. Warsz. (zniszczona). W r. 1892 S. wyjeżdżał do Bawarii, a także do Krakowa i Warszawy, latem zaś w Apeniny. W l. 1893–4 powstała wielka kurtyna alegoryczna dla teatru krakowskiego (9 x 11,6 m, wykonana przez S-ego tylko za zwrotem kosztów), także nagrodzona przez AU z funduszu Barczewskiego. W l. 1893 i 1894 był w Warszawie, uczestniczył w seansach spirytystycznych, w r.n. w Wiedniu i Paryżu, a r. 1896 – w Petersburgu. Na te lata przypada praca nad ostatnim wielkim obrazem Dirce chrześcijańska (Muz. Narod. w Warszawie, z daru rodziny artysty). Pokazano go m.in. w lutym 1898 w Petersburgu, gdzie wzbudził wielkie zainteresowanie widzów, ale rozbieżne opinie krytyki. S. corocznie przyjeżdżał do Polski. W r. 1900 zakończył alegoryczną również kurtynę dla teatru lwowskiego; zawieszono ją w styczniu 1901, a Gabriela Zapolska ogłosiła wówczas w „Słowie Polskim” (1901 nr 26) jej druzgocącą krytykę. We wrześniu 1901 S. obok Sienkiewicza uświetnił swą obecnością otwarcie teatru w Łodzi. Wkrótce potem zapadł na zdrowiu. Mimo rozwijającej się choroby nowotworowej, która mu odebrała mowę, S. starał się dalej malować; powstały m.in. dwa panneaux dekoracyjne dla Filharmonii Warszawskiej (zniszczone). W przewidywaniu śmierci, w czerwcu 1902, S. zażądał przewiezienia go do Strzałkowa i tu 23 VIII 1902 zakończył życie. Pogrzeb odbył się na Powązkach. W r. 1905 trumnę przewieziono do Krakowa i złożono w grobach zasłużonych na Skałce.
W małżeństwie z Marią z Prószyńskich (ślub w Warszawie 28 X 1873) miał S. synów: Bolesława (ur. 1874), który ukończył wyższą szkołę rolniczą oraz Politechnikę w Berlinie, pracował naukowo jako chemik na uniwersytecie we Fryburgu, Kazimierza (1876–77) i Leona (1883–1976), rzymskiego malarza i tłumacza przysięgłego, oraz córkę Wandę (1878–1962), 1.v. Wilkońską, 2. v. Przyjemską.
Wg dziennikarzy z ,,Pester Lloyd” S. miał «twarz bladą, ocienioną czarnym zarostem, wyraziste i powabne oczy». Wg Juliana Ochorowicza cechowała go «skromność i niewypowiedziany wdzięk prostoty», «dyplomatyczna zręczność w pożyciu obok zamiłowania do prawdy, panowanie nad sobą». Po śmierci S-ego odbyły się wystawy zbiorowe w Warszawie w l. 1905 i 1939 (w Zachęcie) oraz w Łodzi w r. 1968 (w Muz. Sztuki), w Krakowie w r. 1980 (w Muz. Narodowym, „Henryk Siemiradzki jakiego nie znamy”). Ulice jego imienia znajdują się w większości dużych miast polskich.
W stosunku do twórczości S-ego przejawiała się całkowita rozbieżność między opinią powszechną, a sądami krytyki fachowej i ocenami artystów. S. był wielbiony, uznawany za geniusza, kupowany przez zbieraczy. Sienkiewicz np. zaliczał S-ego do «pierwszorzędnych mistrzów». Natomiast Witkiewicz zarzucał mu, że ludzie są u niego «słabiej, pobieżniej traktowani od piór, marmurów, metalów, sprzączek – od tej całej martwej natury». Podobnego zdania był Stasow; przyznając S-emu «wysoką techniczną wirtuozerię», twierdził, że «patrzy na rzeczy tylko od ich zewnętrznej strony, nie zwraca uwagi na ich wewnętrzną treść». Surowo także ocenili S-ego późniejsi, np. Tytus Czyżewski pisał «Obłudna i ocukrzona sztuka […] z gruntu fałszywa […] brak jakiegokolwiek stylu i charakteru indywidualnego».
S. wyznawał niezmiennie zasady wyniesione z Akademii petersburskiej. Wprawdzie mówił: «nie potępiam w czambuł wszystkich nowych prądów w malarstwie» (1899), ale nie wiadomo, co z tych nowych prądów dopuszczał, skoro impresjonizm był dlań «rodzajem zarazy syberyjskiej na ciele sztuki» (1893). S. w wysokim stopniu opanował technikę malarstwa olejnego. Używał intensywnych barw, które mu pozwalały oddać gorącą atmosferę nasłonecznionego pejzażu włoskiego. Jego efekty świetlne (zbliżone do współczesnych włoskich malarzy z grupy Macchiaioli) mogły imponować. Miał ponadto niewątpliwe poczucie dekoracyjności, co mu pozwalało zręcznie organizować nawet wielkie płaszczyzny płótna. Toteż np. jego kurtyny można postawić wyżej niż kompozycje figuralne; z drugiej strony olejne szkice kompozycyjne są lepsze niż wykończone obrazy.
Autoportret, olej. i liczne fot. w Muz. Narod. w Kr.; Grajewski, Bibliogr. ilustracji; Pol. Bibliogr. Sztuki; Thieme–Becker, Lexikon d. Künstler; Kondakov S. N., Spisok russkich chudožnikov […] Imp. akademii chudožestv, Pet. 1914 s. 178; Gosud. Tretiakovskaja gall. Živopis XVIII–nač. XX v., Moskva 1952; Henryk Siemiradzki 1843–1902, [Wstęp] J. Puciata-Pawłowska, W., Tow. Zachęty Sztuk Pięknych 1939; Henryk Siemiradzki jakiego nie znamy. Wystawa daru rodziny artysty, Kr., Muz. Narodowe 1980; Malarstwo pol. od XVI do XX w. Katalog; Polscy uczniowie Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu w XIX i na początku XX w. Katalog wystawy, Muz. Narodowe w W., 1989; Wiercińska, Katalog prac TZSP; Zawilska H., Henryk Siemiradzki. Obrazy i rysunki ze zbiorów polskich, Ł., Muz. Sztuki 1968/69; – Aftanazy R, Materiały do dziejów rezydencji, W. 1986–93 XI; Batowski Z., Obraz Siemiradzkiego w Bibl. Uniwersyteckiej w Warszawie, „Sztuki Piękne” T. 2: 1926/27 s. 349–53; Biliński B., Una lettera romana del pittore polacco Henryk Siemiradzki 1872, „Strenna dei Romanisti” 1978 s. 42–59; Czyżewski T., Henryk Siemiradzki w Zachęcie, „Prosto z mostu” 1939 nr 29; Dobrowolski, Nowoczesne malarstwo pol.; Dużyk J., Siemiradzki, Kr. 1986 (bibliogr., fot.); Jaworska W., Poglądy Stasowa na malarstwo polskie, „Mater. do Studiów i Dyskusji” 1952 nr 10/11 s. 142–64; Lewandowski S. R., Henryk Siemiradzki, Wyd. 2, W. 1911; Mossakowska W., Pomoce fotograficzne Michela Manga do obrazów H. Siemiradzkiego (1872 – ok. 1884), „Kwart. Hist. Kultury Mater.” 1984 nr 2 s. 211–21; Mucha B., Artyści polscy w nowożytnej Rosji, Ł. 1934; Nowacki K., Kurtyna Teatru Miejskiego w Krakowie, „Opuscula Musealia” T. 1: 1986 s. 85–106; Płażewska, Warsz. Salon A. Krywulta; Ryszkiewicz A., Malarstwo polskie. Romantyzm, historyzm, realizm, W. 1989; Szubert P., Akademik zmodernizowany. Kilka uwag o H. Siemiradzkim, „Sztuka” 1979 nr 4/6 s. 49–54; Z dziejów polskiej krytyki i teorii sztuki, W. 1961 II; – Dubiecki M., Na kresach i za kresami, Kijów 1914 I 281–2; Repin I. E., Dalekoe blizkoe, Red. K. Čukovskij, Wyd. 4, Moskva 1953; tenże, Stasow, Antokolski, Siemiradzki. Wyjątek z „Dalekie i bliskie”, „Przegl. Artyst.” 1951 nr 1 s. 49–54; Stasov V. V., Izbrannoe, Moskva 1950–51 I, II; [Waliszewski K.] Wierzbięta, Artyści polscy w Petersburgu, „Kraj” 1898 nr 15; Witkiewicz S., Pisma zebrane, Oprac. M. Olszaniecka, Kr. 1971; – B. Czart.: MNK 1588 (spuścizna domowa i pracowniana S-ego); B. Jag.: rkp. 6531, 6692, 6717, 7861; B. Narod.: rkp. 5918, 7028, 7371, 8825; B. Ossol.: rkp. 7490, 11985, 12423, 13357, 13361, 13363, 13406; B. Publ. w W.: sygn. 261, 266, 363; B. Uniw. Warsz.: sygn. 1533; IS PAN: Mater. do Słown. Artystów Pol.
Andrzej Ryszkiewicz