Olizar (Olizar Wołczkiewicz) Leonard h. Chorągwie Kmitów, krypt.: L. W. O., L.W.O.S.S., kijowianin L.W.O.S.S. (1753–1815?), starosta sinicki, pisarz polityczny, targowiczanin. Był synem Konstantego (zob.) i Zofii z Jełowickich, 1. v. Franciszkowej Młodeckiej. Kształcił się w Akad. Zamojskiej. Jako słuchacz retoryki tej Akademii wygłosił 10 XI 1768 w kolegiacie zamojskiej łacińską orację na cześć św. Jana Kantego, którą wydał drukiem wraz z panegirykiem poświęconym ówczesnemu ordynatowi Janowi Zamoyskiemu i odą (po łacinie i po polsku) o Janie Kantym. Potem kontynuował O. nauki w wiedeńskim Collegium Theresianum. Jako słuchacz pierwszego roku filozofii i matematyki, w sierpniu 1771 wydał w Wiedniu po łacinie kurs algebry, geometrii i «ex sectionibus conicis», pt. Materia experimenti publici… (druk nieznany Estreicherowi, unikatowy egzemplarz w B. Czart.). Wprawdzie w odniesieniu do publikacji szkolnych ówczesnych paniczów nie sposób rozróżnić, co pochodzi od nich, a co od ich preceptorów, wolno jednak przyjąć, że O. odebrał staranne wykształcenie (zwłaszcza w wysoko stojącym Theresianum). Pozostała też o nim w rodzinie pamięć jako o «człowieku pełnym nauki», który jednak «potrafił ją dziwacznie uporządkować» (Gustaw Olizar).
Ojciec O-a odstąpił mu w r. 1774 starostwo sinickie (sinnickie) w woj. kijowskim, a po stryju Adamie był też O. starostą łojowskim (1785). Starostą sinickim tytułował się w l. 1789– 92 (stąd w kryptonimach: S.S.). Sprawa posiadania tych starostw w świetle „Słownika Geograficznego…” przedstawia się jednak niejasno. Mieszkał w dziedzicznej Studenicy (Studzienicy) w Kijowskiem. Aż do czasów konfederacji targowickiej w życiu publicznym Rzpltej jest niewidoczny. W jedynym znanym liście (1792) prezentuje się jako «domator, daleki nie tylko od tajemnic gabinetowych, ale i od widoku wielkiego świata, domator prawnym obarczeniem i potrzebą w początkach gospodarności obciążony». Jedyny wątek biograficzny znajduje się w pamiętnikach jego stryjecznego bratanka Gustawa. Dowiadujemy się stąd, że licznie rozrodzona i zubożała linia Konstantego wciąż procesowała się ze swymi bogatymi krewnymi, a zwłaszcza O. pozostawał w «ustawicznej pieniaczce» ze swym bratem stryjecznym Filipem (zob.). Podobno «zawiść familijna» do tego stopnia kierowała poczynaniami O-a, iż szedł zawsze przeciwną drogą niż jego krewni-antagoniści. «Dość więc było dla pana Leonarda widzieć» swych kuzynów «sprzyjających Konstytucji 3 maja, żeby samemu rzucić się na łeb do Targowicy». Jakoby później «starosta sinnicki, wyplątując się jak mógł z popełnionego błędu, został autorem, wydawcą i drukarzem dzieł politycznych własnych, okropnymi literami na bibule w Studzienicy drukowanych, które z tego kiedyś będą sławne, że je familia niszcząc rzadkimi uczyniła».
Informacja podana przez Gustawa Olizara nie jest ścisła, bowiem działalność autorsko-wydawniczo-drukarska O-a nie była potargowicką ekspiacją, ale miała miejsce już wcześniej, w latach Sejmu Czteroletniego, stanowiąc interesujący rozdział pretargowickiej ideologii politycznej. Tylko niewiele personaliów można wyczytać z publikacji O-a. Wskazówką co do jego predylekcji i powiązań osobistych jest projekt powołania przez sejm grona «dzielnych mężów», mających się zająć sprawą manufaktur i handlu (Memoryjał…, 1791). Zaleca się tu: Józefa Czartoryskiego, Prota Potockiego, Tadeusza Czackiego, Jacka Jezierskiego, Michała Ossowskiego, Józefa Wincentego i Kazimierza Konstantego Platerów oraz Ignacego Krzuckiego, a więc przeważnie znanych z gospodarności ukrainnych kresowiaków. W jednym ze swych publicystycznych dialogów O. w usta uczestnika dyskursu wkłada wzmiankę niewątpliwie o sobie, opowiadając, jak to «u pana starosty» czytano i komentowano gazety i «jak to nam [starosta] czytał z Guliwera i Blakstona [ulubiony autor O-a] Angielczyków» (Reszta rozmowy domatorów…, 1790). Te dyskursy i pouczenia nie wyszły jednak poza prowincjonalne opłotki, a obfita produkcja studenickiej «kuźnicy» wpadła w wodę, nie pozostawiając śladu w publicystycznych polemikach Sejmu Czteroletniego.
Twórczość O-a nie dochowała się, lub też nie została odkryta i pod względem autorstwa zidentyfikowana w całości. Autor dwukrotnie odsyła do pozycji całkiem nieznanych: «co w dziele moim pisząc o popisach i wiecznie ustanowionych podatkach obszerniej dotknąłem» (Do publiczności…, s. 79); «co obszerniej w osobnym dziele o sposobach ściślejszego zjednoczenia się z prowincyjami w Litwie i Koronie pozostałymi ruskimi wyłuszczyłem» (Co uważać ma Rzeczpospolita…, s. 71). Obok publicystycznej prozy wydał O. niedołężnie wierszowany utwór Contra basso przez L.W.O.S.S. do organów na szyderstwo o przestroju Polaka po polsku nastrojonych (34 s. nlb., druk nie znany Estreicherowi, unikatowy egzemplarz w B. Płockiego Tow. Przyjaciół Nauk), zakończony morałem: «Z Montezeumą trzymam; z maksykańska Maksyk niech chodzi, Tyrol po tyrolsku, Arab z arabska, a Hiszpan z hiszpańska; Ty czyń, radź, walcz, wierz, chodź w Polszcze po polsku». Ta zapamiętała apologia staropolszczyzny zawiera ostre wycieczki antyklerykalne i antyniemieckie (zwłaszcza antysaskie). Polemika z „Organami” (dawniej przypisywanymi Ignacemu Krasickiemu) wskazywałaby na początki sejmu, ale ostrzeżenie przed dziedzicznym królem-Niemcem przemawia raczej za rokiem 1790. W ogóle chronologia i kolejność pism O-a nie jest łatwa do ustalenia, bowiem «domator» pisał i dopisywał (równocześnie sam drukował i dodrukowywał), dając niezbyt wiele aluzji do bieżących wydarzeń. Wydaje się jednak, że pobudką do, jeśli nie pisarskiej, to edytorskiej działalności stało się postawienie w „Zasadach do poprawy formy rządu” (grudzień 1789) sprawy sukcesji tronu i dotyczące tej sprawy broszury Seweryna Rzewuskiego, Adama Krasińskiego i Hugona Kołłątaja (początek 1790 r.).
Cykl «antysukcesyjny» otwiera broszura Do publiczności… przez kijowianina L.W.O.S.S. Istnieje egzemplarz tej samej broszury (ten sam skład) o odmiennej karcie tytułowej: Głos przed sejmikami… (wariant nie znany Estreicherowi, unikatowy egzemplarz w B. KUL). Ta zmiana karty tytułowej świadczy, że O. chciał na nowo wprowadzić w obieg swoją broszurę w związku z sejmikami, które w listopadzie 1790 miały wyrazić opinię w sprawie sukcesji. W nawiązaniu do Do publiczności… ogłosił O. anonimowo (oczywiste skądinąd autorstwo poświadcza w tym przypadku Gustaw Olizar) Pożytki i różne stosunki w sukcesy i… w rozmowie dwóch domatorów, kijowianina z wołynianinem, wynajdywane. Dalszym ciągiem (ciągła paginacja) Pożytków… jest broszura: Reszta rozmowy domatorów…, 1790 (u Estreichera brak daty). Nie jest to koniec dialogu, bowiem w innej publikacji powołuje się O. zarówno na ową Resztę…, jak na nieznany Koniec rozmowy domatorów kijowianina z wołynianinem (Co uważać ma Rzeczpospolita…, s. 190). Poza nieznanym Końcem cały cykl antysukcesyjny można odnieść do r. 1790.
Wątpliwsze jest datowanie broszury Memoryjał reprezentantów [powinno być: reprezentantom] wyłuszczony imieniem województw kijowskiego i wołyńskiego… przez L.W.O.S.S. (przedrukowany w r. 1960 w t. III „Materiałów do dziejów Sejmu Czteroletniego”; tam podany nie znany Estreicherowi wariant karty tytułowej z egzemplarza o tym samym składzie w B. Czart.). Rzecz powstała w nawiązaniu głównie do „Memoriału Miast” z grudnia 1789 oraz zakwestionowania w „Zasadach do poprawy formy rządu” prawa głosu na sejmikach dla szlachty bez posesji (też grudzień 1789), ale najpóźniejsza aluzja do wydarzeń sejmowych odnosi się do stycznia 1791. Oba zachowane unikatowe egzemplarze (B. Jag. i B. Czart.) urywają się jednak na s. 128 w połowie wyrazu. Nie wiadomo więc, czy mamy do czynienia z dziełem niedokończonym, czy też z destruktami o nieznanym ciągu dalszym.
Jeszcze więcej wątpliwości nasuwa tytuł i charakter książki: Co uważać ma Rzeczpospolita Polska w prawodawstwie tak przed dopuszczeniem, jak i po dopuszczeniu składu rządu angielskiego, stanu politycznego różnice i podobieństwa między sobą tych dwóch wolnych państw stosując, przez L.W.O. roku 1789 wydana, a w początkach roku 1791 przedrukowana i poprawiona. Pierwsza, jakoby «wydana» w r. 1789 wersja jest nieznana, a w «przedruku» z r. 1791 wiele polemik z publikacjami z r. 1790 oraz odesłań do własnych broszur (wszystkich pozycji cyklu antysukcesyjnego i Memoryjału…). W znanych egzemplarzach (obecnie na terenie Polski unikatowy w B. Czart.) książka składa się z dwóch «części» (o ciągłej paginacji); na dole ostatniej strony (387) części II znajduje się jednak «kustosz»: CZĘŚĆ, co stanowi zapowiedź nieznanej części III. Ze słów w tytule: «po dopuszczeniu składu rządu angielskiego» można by się domyślać, że chodzi o Konstytucję 3 maja, ale w tekście dwóch znanych części brak nawiązań do „Ustawy Rządowej”. Pod koniec części II znajduje się jednak przypis ze wzmianką «o wielu prawach sejmu 1790, a najszczególniej 1791, zbyt naśladowczych rząd angielski, a nawet nam nie stosownych». Mamy w tym przypisie też obronę instytucji konfederacji, zwłaszcza «zbrojnej» (modus insurrectionis) i krytykę konfederacji «radnych» (sejmowych). Jako przykład podano ostatnią konfederację sejmową, która w r. 1788 «zaczęła się być tak jak zbrojna», ale w latach 1790 i 1791 «stawszy się zgnuśniałą, przetworzyła się maksymami zbyt moralnymi w burzliwą zbyt i gwałtowną domowie». Można się w tym przypisie domyślać późniejszego dodatku, zawierającego aluzję do „Ustawy Rządowej”, a może napisanego już sub specie Targowicy.
Poszczególne broszury czy części dzieł O-a stanowią jakby jeden rozlewny traktat polityczny, toteż zawartość ich wypada scharakteryzować łącznie. O. ujmuje sprawy polskie na szerokim tle porównawczym, wykazując spore oczytanie w literaturze historycznej i politycznej. Z polskich historyków powołuje Kromera, Naruszewicza, Kajetana Skrzetuskiego i szczególnie obficie Teodora Wagę; z pisarzy politycznych Szczepana Sienickiego, Konstantego Bogusławskiego i Piotra Świtkowskiego (dużo cytatów z „Pamiętnika Historyczno-Politycznego”). Wiele miejsca poświęca ostrej polemice z Kołłątajem („Uwagi nad pismem… Seweryna Rzewuskiego”), a z «pełnym światła i gorliwości» Staszicem (jako autorem „Przestróg…”) «chce raczej porozumieć się jak spór wnieść». Aprobująco wspomina projekty ustrojowe Stanisława Leszczyńskiego, Michała Wielhorskiego i Seweryna Rzewuskiego. Z obcych pisarzy (poza antycznymi) powołuje się przygodnie na S. Pufendorfa, G. Réala, G. Raynala i J. Swifta, nazywając go zresztą «Guliwerem, Angielczykiem cale światłym». Najwięcej czerpie z W. Blackstone’a, Monteskiusza i Rousseau, wyłącznie (jak i w przypadku Swifta) poprzez polskie przekłady ich dzieł. Blackstone („O prawach…”) to podstawowe źródło informacji O-a o Anglii, natomiast «Monteskie i Russo» to dla niego największe autorytety. Cytaty z „O duchu praw” i „Uwag nad przyczynami wielkości i upadku Rzeczypospolitej Rzymskiej” gęsto przeplatają pisma O-a, a «wielki Russo» jest dla niego wyrocznią republikanizmu. Pełnym uczonej erudycji, nieprzeciętnej znajomości spraw europejskich i swoistej przenikliwości wywodom O-a w znamienny sposób towarzyszą naiwne i prymitywne poglądy i przesądy prowincjonalnego Sarmaty. Jest on koronnym świadkiem zjawiska osmozy między ideologią zachodniego republikanizmu a ideologią staropolskiego «republikantyzmu».
Głównym zagrożeniem dla O-a jest monarchizm, w sposób konieczny zmierzający do despotyzmu. A wprowadzenie sukcesji tronu, choćby jej miało zrazu towarzyszyć ograniczenie prerogatyw królewskich, musi w dalszych konsekwencjach doprowadzić do «jednowładztwa». Przyniesie to nie tylko upadek wolności wewnątrz kraju, lecz także jego rozdarcie przez pretendentów do tronu, tak iż obok Rzeszy Niemieckiej powstanie książęca «Rzesza Polska». Z historii wojen sukcesyjnych i współczesnego mu stanu Europy wysnuwa O. wniosek o wojowniczości rujnujących swoje kraje monarchów i o pacyfizmie republik. Po «upadku wolności» w Holandii (1787) i Szwecji (1789) już «Szwajcary tylko, Polska i Ameryka, po ustanowieniu tam Rzplitej, albo miłego pokoju, albo wzrostu swej egzystencji doświadczają». O. jest zdania, że Polska «mogłaby być Rzplitą bez króla» i że dla nas «Ameryka jest rzetelnym modelem». Zwalczając projekt sukcesji, stoi jednak w zasadzie na stanowisku utrzymania tronu elekcyjnego i podaje «projekt poprawy elekcyi», zabezpieczający od wewnętrznych tumultów i obcych ingerencji. Na każdorazowych sejmikach poselskich, a więc co dwa lata, szlachta ma wybierać kandydata do korony spośród senatorów, którzy przeszli odpowiednie szczeble służby cywilnej i wojskowej, nie mają żadnych koligacji z domami panującymi i są w stosownym wieku (nie mniej niż 43 lata, nie więcej niż 53). W przypadku śmierci króla przeliczy się głosy z sejmikowych «wazonów» i ogłosi królem mającego prostą większość. Panujący może pojąć żonę tylko z Polski, Szwajcarii, Wenecji lub Genui, a ożenek choćby z daleką koligatką któregoś domu panującego «uwalnia naród od posłuszeństwa».
O. bodaj pierwszy (jak przypuszcza W. Konopczyński) wprowadził pojęcie i nazwę «demokracji szlacheckiej», przeciwstawiając ją «arystokracji» (którą widzi w republikach miejskich i w monarchiach). Głos na sejmikach chciałby zapewnić płatnikom ofiary 10-go grosza, duchownym «posesjonatom», wysłużonym wojskowym, osiadłym w powiecie «kapitalistom i handlującym» oraz «synom posesjonatów». Przeciw pozbawieniu prerogatyw obywatelskich szlachty ubogiej O. protestował wymownie („Czy ubóstwo jest wina”), ale nie bez demagogii, bowiem nie przyznawał równych praw wszystkim herbowym (domagał się np. odebrania głosu nie umiejącym pisać). Sejmikowa «demokracja», znająca miejscowych ludzi, powinna dokonywać «wyboru wszelkich gatunków zwierzchników i reprezentantów», ale nie stanowić praw. Krytykował więc «na pozór pochlebny narodowi projekt» wiążącej mocy instrukcji sejmikowych, bo w tych sprawach łatwo wyprowadzić w pole «podściwą», ale ciemną «demokrację». Podjął ówczesny spór o rolę «możnowładztwa», znajdując, że nazwa ta nie oznacza ludzi bogatych (jego zdaniem magnateria traciła zresztą dawną potęgę), ale ludzi na urzędach («zwierzchność»). Tak pojęte «możnowładztwo republikanckie», poddane kontroli «demokracji szlacheckiej», jest podporą praw, natomiast «możnowładztwo w zakroju na monarchię» niszczy prawa. Nabierającą pejoratywnego zabarwienia nazwę «arystokracja» kierował przeciw ludziom dążącym do despotycznej władzy w «gabinetach» dziedzicznych monarchów. Rzecznikiem «arystokracji» był dla niego Kołłątaj, przeciwko któremu skierował też włożony (apokryficznie) w usta Amerykanina J. Dickinsona (Mr Fermier de Pensylwanie) atak na pławiący się w zbytkach i uciskający chłopów polskich kler wyższy (zwłaszcza «kanoników krakowskich i rektorów akademii»). O. nie był przeciwnikiem stopniowego dopuszczenia do obywatelskich prerogatyw mieszczan, ale najpierw domagał się, aby polskie «miasta stały się miastami». W sprawie chłopskiej podjął dylemat, czy «oświecenie inszym sposobem wejść nie może, tylko bramą wolności», konkludując: «wprzód dać pospólstwu wolność niż oświecić, to dać miecz szalonemu w ręce». W cudzoziemskim lub mizernym mieszczaństwie i w chłopstwie (zwłaszcza prowincji ruskich, gdzie religia i język zbliża lud do Rosji) widział żywioł mogący być podporą despotyzmu i obcych ingerencji.
Chwaląc pierwsze poczynania sejmu (zniesienie Rady Nieustającej, aukcję wojska i zrzucenie «dependencji»), był zdecydowanym przeciwnikiem Prus i Saksonii (przywodząc wszystkie klęski związane z panowaniem Sasów). Dopatrywał się paralelizmu interesów Rzpltej i Rosji w utrzymaniu republikańskiej (a więc pokojowej) formy rządów w Polsce. Wysławiał dobroć, filozofię i obywatelstwo «nowego Trajana» – Stanisława Augusta, który nie uległ sukcesyjnym pokusom. Stwierdzał natomiast, że królewski bratanek Stanisław Poniatowski (ewentualny sukcesor) jest «istotnie narodowi niemiły».
Najbardziej interesujące i oryginalne jest zawarte w głównym dziele O-a porównanie Polski z Anglią. Autor ma wiele uznania dla Anglików, ale twierdzi, że nie można ich «wolnego rządu» dawać na wzór Polsce, tak jak to czynią «radcy sukcesji». Anglicy mogli zachować wolność przy tronie dziedzicznym z powodu niepowtarzalnych okoliczności. Wyspiarze nie potrzebują utrzymywać licznej armii stałej (podpory despotyzmu) i są bezpieczni od obcych ingerencji. Charakter narodowy Anglików, ich sytuacja kościelna («pełno tam myślących jak się komu podoba w materii duchownej»), rozwój handlu i rękodzieł, bardziej sprzyjających wolności niż praca na roli, wszystko to sprawia, że w Anglii cały naród jest oświecony, co wynika nie z systemu szkolnego, ale z całokształtu stosunków. «Wolność przy oświeceniu – to materia ekonomiczna». Żeby odebrać Anglikom wolność, trzeba by «znieść oświecenie», a na to «trzeba by odjąć handel i bogactwa». Dzięki powszechnemu oświeceniu «rządowi wolnemu angielskiemu dogodna» jest «wolność pospólstwa polityczna, czyli wpływanie do obrad narodowych», co stanowi najsilniejszą tamę dla despotyzmu. Aby upodobnić Polskę do «Rzeczypospolitej Angielskiej» trzeba by, żeby Polska była bezpieczną «insułą», żeby «rolnictwo zarzuciła, a żeglugi chwyciła się», żeby miała inną sytuację kościelną i «oświecone pospólstwo». Tymczasem jesteśmy otoczonym przez despotów rolniczym krajem o «suchych granicach», mamy autorytatywny kler i ciemny lud, a nawet demokracja szlachecka jest «w prostocie i grubej co do subtelnej ministrów polityki niewiadomości zanurzona». Przypuszczenie do obrad «nieoświeconego, zabobonnego i srogiego» pospólstwa «stałoby się u nas ogólnej wolności zniszczeniem». Zresztą przykłady z historii Danii, Szwecji i Holandii przekonują O-a, że «wpływ pospólstwa, z różnych okoliczności, jednej tylko Anglii służy».
Z punktu widzenia swoistej historiozofii domorosłego statysty zasługują zwłaszcza na uwagę rozważania na temat «rozlicznych dowodów, iż Anglia ma wieczne własności sprzyjające wolności jej, jakie Europa miała za czasów starożytnych». Szukanie źródeł «wolnego rządu» w «lasach przeszłości» nie dziwi u jednego z najpilniejszych u nas czytelników Monteskiusza; ale O. zapuszcza się w te «lasy» z wielką samodzielnością, dochodząc często do pomysłów dziwacznych lub zaskakujących (np. złowroga dla wolności rola poczty i zbawienne dla równowagi politycznej następstwa wiary w zabobony, jeśli tę wiarę żywili zarówno rządzeni, jak rządzący). Świadectwem nieulegania uznawanym przez siebie autorytetom jest rezolutna polemika z Rousseau, w której wbrew niemu i wszystkim ówczesnym politologom O. dowodzi, iż mały kraj jest właściwszy dla monarchii, a rozległy dla republiki.
Po ustanowieniu Konstytucji O. – jak się zdaje – wstrzymał swoje pióro. W dn. 21 VII 1792 został konsyliarzem konfederacji kijowskiej, kleconej z wielkim trudem z powodu braku chętnych. Konfederacja ta słała do targowickiej Generalności wiele skarg i memoriałów, przy redagowaniu których O. był zapewne szczególnie czynny, bowiem 1 XII 1792 wystąpił w Grodnie jako «delegowany» pełnomocnik kijowian. Prosił m. in. o przywrócenie normalnej działalności sądów i o utrzymanie w mocy praw o miastach z 18 IV 1791, zaznaczając, że «z woli stanu rycerskiego przed 3 maja stanęły». Domagał się większej troski o wojsko oraz uregulowania stosunków z «wojskiem przyjacielskim», ostrzegając, że grozi «umorzenie» ducha rycerskiego (chciałby zachowania orderów Virtuti Militari). Domagał się odpowiedzi na zażalenia wnoszone do ministra rosyjskiego i gen. W. M. Kachowskiego, m. in. w sprawie «emigracji pospólstwa z pogranicznych krajów» do Rosji.
Dezyderaty konfederacji kijowskiej przedstawił O. Generalności w obszernej oracji, która została wydana w postaci broszury (Głos…). W tym popisie targowickiej retoryki piętnował «patriotów nowomodnego monarchizmu», domagał się zawieszenia «łagodności republikanckiej» i surowego ukarania «zabójców ojczyzny», jednak nie przez konfiskatę majątków, lecz «sąd na osoby, władzę temuż według praw przepisując». Jakby utrafiając w projekty konstytucyjne Szczęsnego Potockiego (i rady Rousseau dla Polski), zalecał republikę federalną – «tyle małych Rzplit ile województw». Chwaląc Stanisława Augusta, podejmował hasło: «król z narodem, naród z królem». W oracji O-a silna jest jednak nuta niepokoju. «Surowy republikanin nadto troskliwy w wieku XVIII być nie może», kiedy to «wszystkie prawie najpiękniejsze początki smutne miewały ostatki» (tak jak się stało z zeszłym sejmem). Apelował więc do targowiczan: «Po staropolsku mówiąc proszę: bądźcie aż do końca dobrymi…, byście w tym republikanckim, a nie innym zamiarze złączeni byli, a jeśli w innym, winszowałbym przynajmniej, byście się rozłączyli». Swój targowicki głos kończył O. pochwałą «szanownych Amerykanów», za wzór Generalności stawiając Kongres («zwierzchność narodu Amerykanów»), a marszałkom konfederackim – Franklina i Waszyngtona.
Dalsze losy O-a nie są znane. Zmarł zapewne w. r. 1815, kiedy to jego dobra otrzymał syn Konstanty. W małżeństwie z Heleną z Dydkowskich (Didkowskich) miał O. córkę Justynę, żonę Pantaleona Mierosławskiego, oraz synów: Tomasza (bezpotomnego) i Konstantego (1801–1862), marszałka szlachty gub. wołyńskiej.
Olizara-publicystę zauważył i bardzo pobieżnie scharakteryzował Roman Pilat, błędnie przypisując mu autorstwo „O wolności człowieka” (jak to sprostował M. Szyjkowski, jest to tłumaczenie fragmentu „Umowy społecznej” Rousseau, nie mające nic wspólnego z O-m). Zabrakło dla O-a miejsca u Gabriela Korbuta i w „Nowym Korbucie”. Właściwym odkrywcą publicystyki starosty sinickiego jest Władysław Konopczyński, ale uczynił to w pozostającym w rękopisie tomie II „Polskich pisarzy politycznych XVIII-go wieku” (pisane w l. 1948–50). Konopczyński dotarł do większości z będących «białymi krukami» broszur O-a i nie zrażony «stylem niesłychanie ciężkim, nieprzejrzystym» poświęcił im wiele uwagi. «Jakkolwiek bądź – pisał – książki jego stanowią dokumenty polskiej myśli politycznej i choć tendencja ich zeszła na manowce, treść wcale nie banalna; mógł je ignorować Kołłątaj, ale nie powinien ignorować historyk».
Estreicher, XXII, XXV (dopełnienia); Słown. Geogr., (Łojów, Sinica); Uruski; Żychliński; – Pilat R., O literaturze politycznej Sejmu Czteroletniego, Kr. 1872 131–2; Smoleński W., Konfederacja targowicka, Kr. 1903; tenże, Publicyści anonimowi z końca wieku XVIII, „Przegl. Hist.” T. 14: 1912 s. 204; Szyjkowski M., Myśl Jana Jakuba Rousseau w Polsce XVIII wieku, Kr. 1913 s. 37, 41; – Ochocki J. D., Pamiętniki, Wil. 1857 II 252; Olizar G., Pamiętniki, Lw. 1892 s. 10, 16–17; Summariusz czynności Konfederacji Generalnej Obojga Narodów od dnia 11 IX 1792… Nr 161; – B. Jag.: Przybytki rkp. 52/61 (W. Konopczyński, Polscy pisarze polityczni XVIII wieku, t. 2 s. 91–102, 120–121; – Informacje Władysława Olizara z Warszawy.
Emanuel Rostworowski