Karwicki Stanisław Dunin h. Łabędź (1640–1724), poseł na sejmy i pisarz polityczny. Wywodził się, jak cały ten ród, z Karwic w dawnym pow. opoczyńskim, ale miał widocznie dobra w Wiślickiem, bo stamtąd zwykle posłował na sejmy. Ojciec, także Stanisław, elektor Jana Kazimierza, był patronem zboru kalwińskiego w Sieczkowie, matka, druga żona Stanisława, była z domu Rejówna, oboje więc pochodzili z rodzin ewangelickich. K. również był wyznawcą kalwinizmu i po ojcu został patronem zboru w Sieczkowie (o jego czynnym udziale w poczynaniach kalwinów małopolskich świadczą wzmianki z l. 1691, 1704 i 1719). Gdzie się uczył późniejszy nasz republikanin, nie wiadomo. W każdym razie uczył się dobrze, z trwałym rezultatem, jak to widać z jego klasycznej łaciny i z cytowanych dzieł prawno-historycznych. Kiedy minęły najcięższe chwile «potopu», wysłał go ojciec w towarzystwie młodszego brata Adama i pedagoga Macieja Miszyńskiego na wojaż i dalsze studia za granicę. Prawdopodobnie jechali przez Wrocław, Saksonię, zachodnie Niemcy i Belgię (bo K. zapamiętał bezpośrednie wrażenia z Saksonii, Magdeburga i Ostendy). Przyswoili sobie w Paryżu francuszczyznę i przyjrzeli się tamtejszemu rodzajowi rządu. Droga powrotna Stanisława szła przez Włochy, bo oglądał elekcję doży, która przypadła na 16 X 1659 r. Owocem podróży była poważna oracja Adama Karwickiego „De eversione rerum publicarum”, wygłoszona i wydrukowana w Strasburgu w r. 1664, o której Stanisław wyraził się czterowierszem bardzo dodatnio, widocznie podzielając jej poglądy na moralny podkład wolności politycznej i grożące jej niebezpieczeństwa. Adam znikł wkrótce z widowni (może poległ).
Za to Stanisław, solidarny z bratem w ideologii politycznej, więc w nieufności do «Medei» (Ludwiki Marii) i do «Jazonów», tj. francuskich pretendentów, a jeszcze pełen uwielbienia dla nieprzejednanego J. S. Lubomirskiego, musiał się podczas rokoszu marszałka otrząsnąć z uprzedzeń, jakie przywiózł z despotycznie rządzonej Francji, gdy dostrzegł na gruncie rodzimym, w Sandomierszczyźnie, jakie skutki przyniósł Polsce ów rozbrat inter majestatem et libertatem. Nie poszedł za prowodyrami miejscowej demokracji: M. Dembickim, S. Zarembą, Pękosławskim. Elekcję Wiśniowieckiego na podstawie własnych przeżyć potępił jako dzieło bezmyślnego terroru. Prawdopodobnie trzymał się wówczas strony Andrzeja Morsztyna, z którym był przez siostry przyrodnie spowinowacony; jednocześnie, służąc w wojsku, przywiązywał się do wodza opozycji, hetmana i marszałka Jana Sobieskiego. Gdy jechał na konwokację w styczniu 1674 r., nosił K. tytuł dworzanina pokojowego J. Kr. Mości, widocznie więc dostał ów tytuł jeszcze od Jana Kazimierza. Już w ówczesnej instrukcji sandomierskiej odezwały się pewne myśli polityczne K-ego, które później wcieli on do swego traktatu (skrócenie elekcji, ograniczenie konwokacji, odjęcie królowi rozdawnictwa wakansów i łask, naprawa sądownictwa pod okiem uczonych prawników).
Dla swego jednak wodza, którego wnet powita w blasku majestatu, gotów był jeszcze zachować dawne prerogatywy. Za przykładem kasztelana sandomierskiego S. Bidzińskiego K. deklarował się jako regalista, póki widział na tronie Jana III; dopiero August Mocny zrobi zeń na nowo republikanina. Oczytany w literaturze swojskiej i poniekąd obcej, bywały za granicą, prawoznawca i żołnierz, przydałby się na każdym sejmie za owego panowania. Ale właśnie w r. 1680, nie bez jego zgody, uchwalili Sandomierzanie, że nikt nie może być wybrany ponownie posłem aż na czwarty sejm. Dlatego K. następne mandaty zdobywać będzie dopiero w l. 1688, 1697, 1703, 1710, 1712–3. Miał wyraźne zasady, więc mu przeciwników i rywali nie brakło. Zresztą i poza izbą poselską, i poza pracą samorządowo-sąsiedzką pełnił wielorakie obowiązki obywatelskie: czy był pod Chocimiem (1673), rzecz wątpliwa, ale na pewno uczestniczył w kampanii zimowej na Podolu w r. 1674–5, przypuszczalnie towarzyszył S. Bidzińskiemu pod Wiedeń (1683), sam o sobie mówił, że w piechocie «stipendia meruit», a cenił też dragonie. Ok. tego czasu kreowany cześnikiem sandomierskim (wg Bonieckiego był nim w r. 1688). Specjalizował się, w nadziei podkomorstwa, w rozwiązywaniu sporów granicznych między ziemianami. Gorąco stawał przy Bidzińskim w obronie królewskiego majestatu. Na sejmie 1688 r. odznaczył się paru mowami przeciw opozycji sapieżyńskiej, która owo zgromadzenie rwała przed obiorem marszałka; daremnie jednak głosił zasadę, że liberum veto nie może być silniejsze nad prawo. Wnet po tym sejmie Bidziński, K. i inni regaliści związali się konfederacją (tj. właściwie wznowili poprzednie związki z l. 1683, 1685 i 1687) celem poskromienia anarchii.
Po ośmiu latach, w bezkrólewiu, widzimy podpis cześnika już pod inną konfederacją, zawartą na opatowskim sejmiku przedkonwokacyjnym 24 VII 1696 r., zapowiadającą pospolite ruszenie przeciwko kandydatowi, który by wdzierał się na tron polski z obcą pomocą. Dla K-ego takim kandydatem był popierany przez Sapiehów i Lubomirskich Francuz, ks. Conti. Na zjeździe elekcyjnym, widząc, że Jakub Sobieski nie ma widoków, przerzucił się z wielu innymi na stronę Augusta; w obliczu gotowego rozłamu wszedł do rady przybocznej wodza pospolitego ruszenia sandomierskiego, a uczynił to, jak widać z laudum, nie tylko dla poparcia sprawy Augustowej, ale w nadziei też, że elekt zwoła sejm exorbitantiarum, który uleczy bolączki naszego życia państwowego. Uczestniczył też w sejmie koronacyjnym. W r. 1699 marszałkował sejmikowi opatowskiemu, a w r. n. był deputatem na Trybunał Kor. Król autokrata, nie przez sejmy zamierzał likwidować wybryki złotej wolności, a jego konszachty z Brandenburgią budziły uzasadnione podejrzenia. K. długo jednak wstrzymywał się od opozycyjnych wystąpień (np. w sprawie koronacji Fryderyka Hohenzollerna). Przeciwnie, wziął udział jako konsyliarz najpierw w tymczasowej konfederacji sandomierskiej pod Gorzycami (z 22 VIII 1702), potem w generalnej 20 V 1704 r.; tymczasem posłował na ważny i dramatyczny sejm lubelski 1703 r.; w wichrzeniach Wielkopolan, zwłaszcza Leszczyńskich, widział zdradę państwa.
Dopiero r. 1705 zachwiał jego lojalnością. Opuszczeni od króla Sandomierzanie, wystawieni na szwedzki ucisk, przyjęli 10 VI konfederację wielkopolską i wysłali K-ego do Karola XII z prośbą o ulgi, do Stanisława I z wyrazami gotowości do ugody. Zaraz potem wpadł na odstępców partyzant Augusta II A. Śmigielski (wnet także odstępca) i porwał przywódców «do Brześcia czy też gdzie dalej». Nie wiadomo, gdzie K. odsiedział swój areszt. Ważnym jest to, że właśnie w l. 1705–7 tworzył i przerabiał, w związku ze zmieniającą się koniunkturą, głośny traktat De ordinanda Republica seu de corrigendis defectibus in statu Reipublicae Polonae. Wcześniejsza nieco polska wersja tego dzieła, zachowana pt. Egzorbitancyje we wszystkich trzech stanach Rzeczypospolitej krótko zebrane, a oraz sposób wprawienia w ryzę egzorbitancyj i uspokojenia dyfidencyj między stanami podany, a przez szlachcica koronnego dany cenzurze statystów, napisana doskonałą polszczyzną, zmieniana i uzupełniana podczas pisania, służyła zapewne za substrat dla dzieła łacińskiego i dlatego została zupełnie zapomniana. Z późniejszej redakcji dzieła widać, że K. nigdy się z uzurpacją Leszczyńskiego nie pogodził, ale uznał fakt bezkrólewia dopiero po abdykacji Augusta II w Altranstadzie, może nawet po ogłoszeniu wakansu tronu przez konfederatów sandomierskich (8 VII 1707). Nie wiadomo, kiedy odzyskał wolność; wiary w królów po tylu doświadczeniach już nie odzyskał i dlatego kwestię: czy królewskość ma być zimna, czy gorąca, rozwiązywał w duchu republikańskim: całą władzę winna sprawować Rzplta, uosobiona w nieustającym sejmie. Wybrany posłem na walną radę warszawską (4 II – 16 IV 1710) pracował tam nad reformą skarbowo-wojskową. Wystąpił wtedy jako zwolennik redukcji liczby wojska i zarazem zapewnienia armii stałych źródeł utrzymania. Nie mogąc doczekać się znikąd inicjatywy do ulepszenia ustroju, komunikował niektórym senatorom i posłom swe dzieło, ale ogłosić go nie mógł, gdyż zawarty w nim pomysł odebrania królowi władzy rozdawniczej prowadziłby do zerwania paktów konwentów przez Rzpltą. Życzliwi senatorowie (S. Morsztyn, K. Łubieński) chwalili traktat, ale o możliwości ratowania Rzpltej wyrażali się sceptycznie. Jeszcze odprawił K. parę funkcji publicznych w deputacji do króla (o usunięcie z kraju Rosjan w lecie 1710) i w komisji do zrównania pogłównego; jeszcze posłował do Warszawy na sejmy 1712/3, gdzie przygotował konstytucję antyhetmańską o nienaruszalności dóbr ziemskich i bronił sejmu przed zerwaniem, starając się zakreślić granice liberum veto. Później oponował z kolei przeciwko utrzymywaniu wojska saskiego w Polsce, wysłany z poselstwem do króla w sierpniu 1714 r. W r. 1713 został wybrany przez ziemian i mianowany przez króla podkomorzym sandomierskim. Skoro tak, to zapewne już w ruchawce malkontentów tarnogrodzian nie uczestniczył. Jako podkomorzy wsławił się sumiennością i fachowym wyrobieniem. Że u siebie gospodarował dobrze, widać z faktu, że w r. 1711 mimo doznanych szkód od «aliantów» wystąpił jako wierzyciel swego powiatu. Zmarł w październiku 1724 r., bo 17 XI król wyznaczył następcę na podkomorstwo. Wdowa Izabella z Krasickich żyła i prowadziła proces w r. 1735.
K. należy do najinteligentniejszych, najkonsekwentniejszych publicystów dawnej Polski. Skromny, prawy, rozumny człowiek, nie nagrodzony żadnym starostwem, kasztelanią, ani orderem, odbija on jaskrawo od ówczesnego środowiska, zarażonego służalstwem i demagogią. Wyróżniał się tolerancją religijną, opiekował się zborem Sieczkowskim, nie uznawał też banicji arian. Choć nie trafił na właściwą drogę reformy, wiodącą ku wzmocnieniu władzy wykonawczej, choć się nie zdobył na potępienie przesądu jednomyślności, a tylko pośrednio ograniczył liberum veto, i nie dotknął zagadnień społecznych, wywarł na potomnych wpływ głęboki. Konarski pisze o nim z uwielbieniem, partia «republikancka» przygotowywała w r. 1746 druk dzieła De ordinanda Republica: idee odebrania królowi szafunku starostw i urzędów, podobnie jak pomysł sejmu gotowego, różne pomysły reformy elekcji i cała ideologia republikańska aż do Staszica i Kołłątaja, uznająca w narodzie jedyne źródło władzy – wywodzą się od K-ego. Niewydane jego dzieło sumiennie zreferował dopiero bezimienny autor (Julian Bartoszewicz) w „Przeglądzie Polskim” (1870), a wydał je S. Krzyżanowski w r. 187l.
Boniecki; – Bartoszewicz J., Systemat K-ego reformy Rzpltej w r. 1706, Dzieła, Kr. 1880 VII; Gierowski J., Między saskim absolutyzmem a złotą wolnością, Wr. 1953; Konopczyński W., Polscy pisarze polityczni XVIII wieku, W. 1966; tenże, S. Dunin-K., „Przegl. Hist.” T. 37: 1948; Kossowski A., Protestantyzm w Lublinie i w Lubelskiem w XVI–XVII wieku, L. 1933; Łukaszewicz J., Dzieje Kościołów wyznania helweckiego w dawnej Małej Polsce, P. 1853 s. 409; Nycz M., Geneza reform skarbowych sejmu niemego, P. 1938; Olszewski H., Doktryny prawno-ustrojowe czasów saskich, W. 1961; Piwarski K., Między Francją a Austrią 1687–1690, Rozpr. PAU Wydz. Hist.-Filoz. Kr. 1933 LXIX; Wajsblum M., Ex regestro arianismi, „Reform. w Pol.” R. 9/10: 1937–9; Wimmer J., Wojsko Rzeczypospolitej w dobie wojny północnej, W. 1956; – Akta do dziejów króla Jana III, Wyd. F. Kluczycki, Kr. 1883, Acta Hist., VI; Diariusz walnej rady warszawskiej z r. 1710, Wyd. R. Mienicki, Wil. 1928; Rzeczpospolita w dobie upadku 1700–1740. Wybór źródeł, Wyd. J. Gierowski, Wr. 1955; Teka Podoskiego, I 78–108, V 96–103; Vol. leg., V 241, VI 34; – B. Czart.: rkp. 5847 nr 17317; B. Narod.: rkp. 5393; Zbiory Zakł. Dok. IH PAN w Kr.: Lauda sejmikowe województwa sandomierskiego; Landes Hauptarchiv w Dreźnie: loc. 691 vol. CXVIII (oryginalny list K-ego). Bibliografia zaktualizowana przez Redakcję. Redakcja wprowadziła również do artykułu informacje o działalności kalwińskiej K-ego oraz o polskiej wersji De ordinanda, odkrytej, już po śmierci W. Konopczyńskiego, przez J. Gierowskiego.
Władysław Konopczyński