Garczyński Stefan († 1755), wojewoda poznański, pisarz polityczny. Ród Garczyńskich h. własnego pochodził z Pomorza, a wywodził się z Rautenberga. Ojciec Stefana Damian, chorążyc chełmiński, przeniósł się ok. 1660 r. do Wielkopolski, gdzie jako chorąży poznański osiadł we Włościborzu (pow. nakielski), a następnie w Zbąszynie, który nabył drogą zastawu. Tu pojął Annę Radomicką, kasztelankę kaliską, i miał z nią czterech synów; z nich najstarszy Stanisław w r. 1710 sprzedał Potulickim rodzinne dobra Więcbork z 10 wsiami, po czym rodzina skupiła się koło Zbąszynia. Stefan urodził się ok. 1690, naukę szkolną ukończył na Śląsku, wówczas austriackim, zapewne we Wrocławiu. Zgodnie z orientacją Radomickich bił się pod Kaliszem 1706 r. ze Szwedami i stronnikami Leszczyńskiego jako chorąży infanterii; potem w randze kapitana pod rozkazami Rybińskiego walczył w również zwycięskiej a bratobójczej bitwie pod Koniecpolem (21 XI 1708).
Po śmierci ojca (1709) oddał się gospodarstwu i funkcjom cywilnym. Póki szło o zaleczenie ran zadanych krajowi przez wojnę domową, G. marszałkował na sejmikach 13 III, 13 VI, i 11 XII 1713, 22 I, 12 III, i 16 IV 1714; gdy Wielkopolskę ogarnęła zawierucha tarnogrodzka, znikał z widowni, bo widocznie i wówczas trzymał stronę Augusta II. Brat Stanisław, starosta budziszewski, dosłużył się w tym obozie kasztelanii konarskiej, łęczyckiej (1715), bydgoskiej (1720), inowrocławskiej (1720), na której umarł w r. 1737. Stefan, w grudniu 1717 mianowany chorążym wschowskim, miał przed sobą jeszcze karierę parlamentarną. W roznamiętnionej od czasu wojny północnej Wielkopolsce wybory często nie dochodziły, więc dopiero na sejmie grodzieńskim 1726 r. widzimy G-go broniącego, wbrew intencjom króla, praw ks. Ferdynanda Kettlera. Zasiadł następnie w komisjach do rokowań o spory pograniczne z Austrią, do układów z Prusami o wykupno starostwa drahimskiego oraz obwodu elbląskiego, do odebrania skarbu i archiwum koronnego z depozytu u Szembeków, wszedł także do komisji kurlandzkiej. Najważniejszą sprawą była dokonana zaraz na sejmie z udziałem G-go, J. Dunina, J. Małachowskiego reforma trybunałów. Na dalsze, zresztą niedoszłe sejmy, jeździł już jako kasztelan gnieźnieński (od 14 V 1729).
Wśród prac gospodarskich i tranzakcji prawnych ciężko dotknęła go walka o tron polski w r. 1733/4. Osobiście przywiązany do domu Wettynów, czuł jednak krzywdę narodową w przeforsowanej przez dwory cesarskie pseudoelekcji Augusta III. Sam wyznał, jak silne wrażenie zrobiła na nim stanisławowska broszura »Prawdziwe racje przeciw remonstracji« etc., wspominająca dawną potęgę Polski w zestawieniu z jej obecnym poniżeniem. Na konwokację nie stawił się, ale elekcję Leszczyńskiego podpisał, po czym, widząc rozłam, zamknął się w swym dworze i rozmyślał o sposobach naprawy. Gdy go Wł. Szołdrski, generał wielkopolski, namawiał do tworzenia konfederacji po stronie Augusta III, G. odmówił i wypomniał szczerze swe dawne ofiary: »oto po trzy razy dwór królewski stojąc u mnie z drabantami, kawalerią i gwardią… tak zrujnował, że ani słomy, ani siana po sobie nie zostawił«. On ani myśli wojować z rodakami, »bom ja nie jest żaden senator francuski, ani saski, ani moskiewski, ale polski«. Po pacyfikacji odzyskał zaufanie nowego dworu tak dalece, że dostał 14 VII 1737 kasztelanię kaliską i w tym charakterze należał do komisji gdańskiej, która nadała lenno kurlandzkie Bironowi. W niespokojnym r. 1742, kiedy w Wielkopolsce znów zanosiło się na ruchawkę, on za zezwoleniem królewskim wyjechał do Berlina i tam, kurując się przez 16 tygodni, rzucił na papier swój traktat Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej.
Dalszy żywot G-go znaczony jest już tylko datami awansów: 12 VI 1748 na kasztelana poznańskiego, 10 I 1749 na wojewodę kaliskiego, 29 VIII 1750 na wojewodę poznańskiego. Z jego mów sejmowych (według Mizlera dość licznych), znana jest tylko jedna, wygłoszona w październiku 1748 r. na niedoszłym sejmie »boni ordinis«, bardzo zresztą charakterystyczna. G. unika drażliwej kwestii powiększenia wojska, komplementuje hetmana Potockiego za uśmierzenie palejowszczyzny, biskupa Czartoryskiego za dobre rządy w diecezji, radzi dbać o ujście Wisły, ale najwięcej ma do powiedzenia o krzywdach chłopów i służby folwarcznej, o konieczności ochrony krajowej produkcji i polskiego mieszczaństwa przed obcym żywiołem. Znano widocznie gospodarcze predylekcje senatora – i dlatego, choć mało się angażował politycznie, a nawet stronił od sejmowych rozgrywek, wysoko zaszedł w hierarchii dostojeństw. Przejąwszy w r. 1751 na własność zastawny klucz zbąszyński (za 1200.000 złp.), oddał się pracy nad ulepszeniami gospodarczymi w mieście i 15 folwarkach, odbudował i uposażył szkołę; umiał powściągnąć samowolę regimentarza partii wielkopolskiej P. Sapiehy, umiał i odmówić władzom pruskim współdziałania w policyjnych obławach na Cyganów, które dałyby sposobność do rekrutacji. Ostatni sejmik odprawił 16 IX 1755, w 8 dni potem umarł w gwałtownych boleściach, jak podejrzewano, otruty.
Pochowany został 22 X w asystencji 400 księży w podziemiu fary zbąszyńskiej; później spoczęła tamże wdowa Zofia z Tuchołków, l-voto Czapska, podkomorzyna malborska. Śledztwo w sprawie zgonu G-go poprowadzili rajcy poznańscy Winkler i Seyferth; zaufany sługa Szorsz, Niemiec, protestant, wzięty na tortury, do winy się nie przyznał, trucizny w trzewiach dr Knoll nie znalazł. Podsądny po kilku miesiącach skonał w więzieniu, przyjąwszy katolicyzm. Przyczyna śmierci pozostała zagadką, bo G., człowiek ludzki, sprawiedliwy i kulturalny, na niczyją zemstę sobie nie zarobił. Dopiero syn jego Stefan (dziad poety) skalał dobre nazwisko katowaniem chłopów.
G. jako publicysta traktował swe zadanie z wielkim przejęciem. Nie nawiązywał do innych pisarzy politycznych, ale nim postanowił rzecz oddać do druku, dzielił się Anatomią z uczonymi mężami, u których skrypt pozostawał niekiedy do dwóch lat. Był tak wdzięczny Wettynom za pokojowe (od r. 1717) rządy, że zadedykował swe dzieło królewiczowi Chrystianowi, jako znającemu wybornie język polski. Ostatecznie zachęcił G-go do publikacji biskup J. J. Załuski (spowinowacony z nim przez zięcia Lanckorońskiego), który nie tylko dodał na końcu ustęp z Berkeleya o nędzy i postępie Irlandii, ale też dopilnował druku – i przypuszczalnie on to przeładował książkę cytatami z literatury kościelnej.
W życiu G. trzymał się nieco z dala od partii; w obmyślaniu też czerpał dużo z rzeczywistości, mało z książek. Bolała go polska nędza, nieróbstwo, ciemnota, nieporządek, nieprodukcyjność, marnowanie naturalnego przyrostu ludności. Gorliwy katolik, nawet bardzo niechętny dysydentom, nawoływał duchowieństwo do pracy społecznej w duchu chrześcijańskim i cytując mnóstwo kościelnych autorytetów starał się zagrzać księży, by używali konfesjonału dla naprawy bolączek społecznych. Rad by przeszczepić do Polski wszystko dobre, czego się napatrzył na Śląsku i w Brandenburgii; znał także stosunki na ogół lepsze u protestantów niż u katolików, w Europie południowo-zachodniej, ale czy podróżował tam osobiście, nie wiadomo. W postulatach był umiarkowany: jeden dzień na tydzień wolny od pańszczyzny, mocne podatki na żydów i dysydentów, szkoła ludowa w każdej wsi; zrywanie sejmów potępione jako grzech, krzywda państwowa i cywilna – oto jego żądania najważniejsze. Anatomia wyszła po raz drugi w r. 1753, kiedy już nikt o reformy nie walczył, i na razie odgłosów żadnych nie wywołała.
Pisali o G-im: Wegner L., w Roczn. Przyj. Nauk Pozn. 1871, bez znajomości epoki; Sulimczyk Swieżawski E., w Złotej przędzy poetów i prozaików, IV 566–7; Tarnowski St., Historia lit. pol. III. Bibl. Raczyńskich posiadała trzytomowy zbiór laudów wielkopolskich do r. 1733, sporządzony przez G-go; inny podobny zbiór Działyńskich w Bibl. Kórnickiej. Vol. Leg. II 412, 417, 453; Mizler W., Acta Litteraria R. Pol., trimestre secundum 14; Diariusz s. 1748, W. 1911; »Kurier Polski« 1755 n. CXX i CXXIV; Łukaszewicz J., Krótki spis historyczny kościołów diec. pozn. II 349.
Władysław Konopczyński