Korzon (wymawiać należy Kor-zon, tj. osobno) Tadeusz Sylwester (1839–1918), historyk. Dziad jego Jan był za czasów kościuszkowskich towarzyszem chorągwi petyhorskiej; ojciec, Adam, sekretarzem gubernialnym, matką była Henrieta z Łowaszyńskich. Ur. w dzień św. Tadeusza 28 X (tj. 9 XI wg nowego stylu) w Mińsku Lit., gimnazjum przebył tamże (od III klasy), w l. 1850–5. Zamiłowanie do historii rozwinęło się w nim wyraźniej dopiero w Moskwie, gdzie zapisany na wydział prawny (1855–9) słuchał także profesorów historii powszechnej T. Granowskiego i P. Kudriawcewa, a kolegował z B. Limanowskim i J. Karłowiczem. Rozprawę kandydacką na temat Pogląd porównawczy na procedurę karną francuską i angielską, nagrodzoną złotym medalem, ogłosił w r. 1861 w „Žurnale Ministerstva Justicii”. Pod wpływem licznej (do 600 osób) kolonii studentów polskich zorganizowanych w «Ogół», o przeważającej tendencji demokratyczno-patriotycznej, K. kończąc studia odrzucił propozycję prof. M. Kapustina, by się przy nim kształcić na profesora prawnika, i osiadł w Kownie na posadzie nauczyciela gimnazjum (1859–61). Od nowego r. 1861 sekretarzował w Komitecie Tymczasowym, potem w urzędzie gubernialnym dla sprawy włościańskiej; tę pracę społeczną, ważną dla społeczeństwa polskiego, przerwały odgłosy manifestacji przedpowstańczych z Warszawy. K. szerzył te manifestacje, tj. żałobę narodową i śpiewy patriotyczne, w kościołach na Kowieńszczyźnie. Gdy nagle śpiewy ustały, władze domyśliły się, że nie był to objaw spontaniczny, lecz kierowany – i K. został osadzony najpierw w areszcie domowym, potem w klasztorze karmelitów. Oskarżono go o obrazę majestatu, ponieważ na znalezionym podczas rewizji rękopisie notki pisane, jak orzekła ekspertyza, ręką K-a zawierały treść obraźliwą dla carów. Na śledztwie K. stawiał się hardo i został skazany na śmierć. Potem wyrok sądowy zastąpiono zsyłką administracyjną nad Ural.
W towarzystwie żony Jadwigi z Kulwieciów, zaślubionej 27 X 1862 r. w więzieniu, spędził K. w Ufie a następnie w Orenburgu 5 lat i tam przeżył okres powstania styczniowego. Z chwilą gdy władze carskie zabroniły Polakom udzielania lekcji w celach zarobkowych, położenie Korzonów stało się krytyczne. Od głodu ratował się K. malując, fotografując i rysując, a znalazł czas i na rozczytywanie się w książkach. Dopiero ukaz wierzbołowski z 17 V 1867 r. umożliwił powrót K-a przez Samarę, Moskwę i Petersburg na Litwę, ale manifestacyjne powitanie przez tamtejsze koła polskie skłoniło policję do wydalenia Korzonów z Litwy do Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie jeszcze dwa lata spędzili pod dozorem i bez stałego zarobku. Wreszcie we wrześniu 1869 r. osiedlili się w Warszawie; aż do r. 1883 były im niedostępne tzw. gubernie zachodnie, tj. Litwa i Ruś. Pierwsze trzydzieści lat w Polsce (1867–97) przeżył K. ze swą wierną i dzielną towarzyszką w ciężkich warunkach. Żył zrazu jako nauczyciel prywatny języka rosyjskiego, pomagał sobie tłumaczeniami, potem dostał skromną posadę, na Kolei Nadwiślańskiej. W l. 1876–86 wykładał w Szkole Handlowej im. Kronenberga. Żył zresztą głównie z artykułów publikowanych w „Tygodniku Illustrowanym”, „Kłosach”, „Ateneum”, „Bibliotece Warszawskiej”, „Muzeum”, „Niwie”, „Kwartalniku Historycznym” i w książkach zbiorowych „Charitas” (1894), „Dla Śląska” (1895). Jako owoc lektury jeszcze orenburskiej wydał w r. 1872 u Orgelbranda w Warszawie «z zasiłkiem przyjaciela» Kurs historii wieków średnich. Książka ta rozeszła się w przeciągu 5 lat i wyrobiła mu miejsce za witrynami księgarni. W r. 1873 wydał w przekładzie dwutomowe „Dzieje rozwoju umysłowego Europy” J. W. Drapera, traktat o tendencji antyreligijnej, o którym później niechętnie wspominał. Interesował się w tych latach kulturą pierwotną, historią starożytną, historiozofią G. Vica (artykuł o nim w „Tyg. Liter.” 1880), socjologią pozytywistyczną (H. T. Buckie, J. W. Draper, G. Kolb), od nauk tych świadomie odgraniczał historię w znaczeniu tradycyjnym (Historycy pozytywiści – Buckle, Draper, Kolb, „Bibl. Warsz.” 1870). Po trosze odzyskiwał swobodę ruchów, mógł np. uczestniczyć w kongresie antropologicznym we Wrocławiu w r. 1884. Wszystko to były jakby studia przygotowawcze do spełnienia dwóch głównych misji, jakie sobie zakreślił: «nauczyciela narodu» i badacza.
Głęboko przekonany o wychowawczym znaczeniu dziejów, zabierał głos w sprawie reformy nauczania historii w Galicji (O nauczaniu historii z powodu zamierzonej reformy szkół średnich w Galicji, W. 1882). Jak sam to zadanie pojmował, okazał w podręczniku dostosowanym do poziomu umysłowego młodzieży. «Sposobem elementarnym» opowiedział więc Historię starożytną (W. 1876), potem dla wyrostków Historię wieków średnich (W. 1884), a dla dorastających i dorosłych Historię nowożytną w dwóch tomach (W. 1889 i 1903). «Umysł jasny i dobry stylista» – zaopiniował o nim P. Chmielowski, i rzeczywiście, choć te książki dawały więcej, niż mógł zapamiętać uczeń, ale przemawiały tak żywo, barwnie, bezpośrednio, że dla samouków były strawą pożywniejszą niż podręczniki galicyjskie, a tym bardziej niż używane w rosyjskich gimnazjach książki D. Iłowajskiego. Na razie rozchodziły się dość powoli, z czasem osiągnęły po parę wydań. Na szersze sfery inteligencji oddziaływał K. przez liczne artykuły w „Wielkiej Encyklopedii Ilustrowanej”, do której komitetu redakcyjnego należał w l. 1889–190l. Jeszcze w nim, na dnie, tkwił nie złamany zsyłką irredentysta, twardy Litwin, spiskowiec oporny przeciw ponurej rzeczywistości. Gdy Aleksander Świętochowski w książce ku czci Z. Miłkowskiego (T. T. Jeża) pt. „Ognisko” (1882) ogłosił „Wskazania polityczne” z potępieniem powstań, K. posłał do jednego z czasopism galicyjskich polemiczną replikę, która jednak nie ujrzała światła. Nosił się on wtedy i później z pomysłami organizowania za granicą rządu narodowego (z ministrami skarbu, wojny etc), ale pierwsi wtajemniczeni – z wyjątkiem Konrada Prószyńskiego, przyszłego zięcia K-a, założyciela „Gazety Świątecznej” – uznali ten plan za niedojrzały (1882). Po kilkunastu latach, gdy grupa najpoważniejszych uczonych Warszawy związała się w komitet dla informowania innych zaborów o tym, co się dzieje z polskością w Królestwie Polskim, i dla walki z rusyfikacją, K. pozostał poza nawiasem tego grona, gdyż pochłonięty był już wtedy pracą nad Wewnętrznymi dziejami Polski za Stanisława Augusta (t. 1–4, Kr. 1882–6, 2 wyd. W. 1897–1903 t. 1–6). Wzywały go do badania tej doby żałobne rocznice rozbiorów, prowokowały antypolskie publikacje cudzoziemców. Pociągały go szczególnie wewnętrzne (społeczne, gospodarcze) dzieje Polski stanisławowskiej, mało wg niego dotąd oświetlone. Do ich badania (a nie do historii wojen, czy dyplomacji tego okresu) musiał się K. ograniczyć również i z tego względu, że w warszawskim Archiwum Głównym znajdowały się akta urzędów i sejmików, a w Bibliotece Uniwersyteckiej mnóstwo druków publicznych, gdy tymczasem źródła do dziejów polityki rządu i stronnictw politycznych leżały po części w Krakowie, po części w Moskwie, tu i tam dla K-a prawie niedostępne. Śledząc tedy z zastosowaniem wiedzy prawniczej oraz statystyczno-ekonomicznej obszar, ludność, warstwy społeczne, handel, rolnictwo, funkcjonowanie sejmu i administracji centralnej, doszedł do wniosków, które wyraził w niecenzuralnym Zamknięciu (opublikowanym we Lwowie w r. 1899), że Polska stanisławowska własnym trudem dźwigała się z upadku i dzięki tej pracy jako naród przetrwała cały wiek prześladowań. Wiele zdobyczy K-a pozostanie trwałym dorobkiem wiedzy; niektóre po katastrofie zbiorów krajowych 1944 r. nabrały wartości dokumentarnej; wiele dotkniętych przezeń tematów (okres 1764–75, Komisja Edukacyjna, Rada Nieustająca, skarbowość między rozbiorami) przejmą i zgłębią jeszcze raz następcy. Konstrukcja dzieła nie jest jednolita, gdyż autor, pisząc o rzeczach i stosunkach, wplatał mnóstwo personaliów, a pod koniec rozpisał się szeroko o sprawach wojennych. Poniekąd uzupełnieniem, a dla autora moralnym zadośćuczynieniem, była podstawowa do dziś dnia monografia Kościuszko, stworzona na zamówienie Muzeum Rapperswilskiego na setną rocznicę insurekcji (Kr. 1894). Jeżeli przedtem K. afirmował wartość zbiorowej pracy przeciętnych obywateli Rzpltej, to tu odtworzył z namiętną miłością nieco wyidealizowaną, powiększoną postać wodza odradzającej się Polski. Dumne korzonowskie «Jesteśmy», i ten życiorys-pomnik, stworzony dla sanktuarium emigracyjnych niepodległościowców, ustaliły opinię K-a jako przeciwnika wszelkiej ugody z zaborcami, nawet w tej postaci, jaką z połowicznym sukcesem uprawiali galicyjscy stańczycy.
K. już dawniej (1881) polemizował z W. Kalinką, niechętnie mówił o końcowej fazie «dziejopisarstwa» J. Szujskiego, wprost ostrzegał młodzież przed M. Bobrzyńskim. Śmiał korygować w „Kwartalniku” wywody na temat upadku Polski nawet takiego liberała, jak M. Karejew (1891). Wreszcie w r. 1890 na zjeździe lwowskim Tow. Historycznego wywołał sprzeciwy referatem o Błędach historiografii naszej w budowaniu dziejów Polski. Nie wszystko, co ganił K., było naprawdę błędem: dziwnie brzmiało potępienie dewizy «historia magistra vitae», skoro referat sam zarzucał dawnym Polakom krótką pamięć historyczną; toteż O. Balzer odparł skrajny wniosek K-a i ów musiał go wycofać. Jednak młodzież zapamiętała ten kontratak na «szkołę krakowską», i w r. 1897, kiedy S. Tarnowski i S. Smolka chcieli uczcić pamięć J. Szujskiego tablicą w Colegium Novum, K. na prośbę W. Sobieskiego i S. Zakrzewskiego napisał artykuł o stanowisku J; Lelewela w polskiej historiografii i nauce (Lw. 1897). W rzeczywistości autor Wewnętrznych dziejów nie podzielał ani wiary Lelewela w pierwotne słowiańskie «gminowładztwo», ani nie zachwycał się polską «złotą wolnością». Zaraz po Kościuszce wziął na warsztat Sobieskiego, do którego materiał miał już przeważnie zebrany w wydawnictwach źródłowych. Dola i niedola Jana Sobieskiego (T. 1–3 Kr. 1898) odzwierciedla już w tytule osobisty, etyczny stosunek badacza do bohatera: chodzi mu o dolę i niedolę moralną – o wewnętrzne walki najsławniejszego Polaka szukającego własnej drogi między obłędem politycznym rodaków i cudzoziemską intrygą wżerającą się w życie polskie. Badaniem tym K. poniekąd wypełnił lukę między «potopem» a r. 1672; tło obrazu coraz obfitsze, charakterystyki żywe, styl swobodny, bujny; niestety praca K-a nie znalazła godnego kontynuatora przez pół wieku. Kończył K. Dole i niedole już w Błękitnym Pałacu Zamoyskich, jako gospodarz ich ordynackiej biblioteki (od kwietnia 1897 r.). Była to instytucja prywatna, dostępna tylko dla uczonych, więc czynności bibliotekarza niezbyt wyczerpujące. K. poza inwentaryzacją rękopisów przyczynił się poważnie do wydawnictwa „Archiwum Jana Zamoyskiego”, które pod jego i W. Zakrzewskiego okiem przygotował Wacław Sobieski, kontynuował Józef Siemieński, a finansował ordynat Maurycy Klemens Zamoyski. Swobodniejszy w ruchach, mógł K. uczestniczyć w jubileuszowym zjeździe UJ (1900), w Rejowskim zjeździe historyczno-literackim (1905), w paryskim zjeździe historii porównawczej („Ateneum” 1900, t. 4), tudzież w I. Międzynarodowym Kongresie Nauk Historycznych w Rzymie („Bibl. Warsz.” 1903 t. 2). Tam zaprezentował swoje określenie historii jako nauki cywilizacji. W ogóle w tych latach (1898–1903) mocno go absorbowały zagadnienia metodologii, którym poświęcał w „Wielkiej Encyklopedii Ilustrowanej” pouczające artykuły (Historia, Historiografia, Historiozofia, Historyka). W wydawanym przez S. Michalskiego „Poradniku dla samouków” (W. 1900, wyd. 2. 1901) opracował dział powszechno-nowożytny. Społecznie pracował w Kasie Literackiej jako jej prezes (1903–4). Nowe zadania przypadły mu w ramach podjętej przez AU „Encyklopedii Polskiej”. K., od r. 1888 członek korespondent, a od 1903 członek czynny tej instytucji, podzielał pogląd, że póki Rosja rusyfikuje Polaków, nie mogą oni brać udziału w „Encyklopedii Słowiańskiej” planowanej przez Akademię Petersburską. Chętnie więc podjął się opracowania dla Akademii krakowskiej Dziejów wojen i wojskowości w Polsce; miało tego być 12 arkuszy, a wyrosły trzy tomy, z których trzeci uzupełnił B. Gembarzewski (Kr. 1912, wyd. 2. Lw. 1923) opisując urządzenia i umiejętności wojskowe po rozbiorach; walk powstańczych nie tykano. K., który od dawna współpracował z fachowcem Konstantym Górskim, więcej miał do powiedzenia o wojnach niż o wojskowości; tu swoim zwyczajem dawał się porywać masie szczegółów cennych dla specjalistów, ale dezorientujących czytelnika. Sam sobie zdawał sprawę, że daje pierwociny, które ktoś inny przebuduje w sposób bardziej metodyczny. W każdym razie dziełem swym dał mocną podnietę historiografii militarnej, która w państwach niepodległych powstaje w kręgach sztabów generalnych.
Wyszły te tomy w samo stulecie Wielkiej Wojny 1812 roku, kiedy już w Galicji młodzi historycy – pilni czytelnicy K;a: W. Tokarz, M. Kukiel, M. Sokolnicki nosili mundury odradzającej się polskiej siły zbrojnej. Czy K. dzielił ich zapały i orientację? Zapał – poniekąd, orientacji nie. Dzielił za to od początku wieku z narodem wiarę w nadchodzący świt wolności. Klęski carskich wojsk w Mandżurii rozluźniły pęta polskiej nauce. Pod patronatem K-a, A. Jabłonowskiego, W. Smoleńskiego młodsi badacze założyli w r. 1905 w Warszawie „Przegląd Historyczny”; 29 I 1907 r. otwierał K. inaugaracyjne zebranie Tow. Miłośników Historii. W saloniku Korzonów odbywały się narady humanistów, wykładowców Kursów Naukowych, tj. pierwszego po Szkole Głównej prywatnego uniwersytetu polskiego w Warszawie. K., za swe zasługi i ze względu na autorytet, tytułowany (nawet przez Rosjan) profesorem, jesienią r. 1906 objął katedrę, by otworzyć kurs dziejów epoki rewolucyjnej. We francuskiej rewolucji odróżniał postęp i wyzwolenie od barbarzyństwa i tyranii; na współczesne zaburzenia rewolucyjne w Rosji patrzał ze sceptycyzmem. R. 1905, dla wielu tak obiecujący, przyniósł mu dwa ciosy osobiste: 8 V umarła ukochana żona; powstające szkolnictwo polskie nie przyjęło (ze względu na rozmiar) jego podręczników. K. był przeciwnikiem strajku szkolnego, jak w ogóle wszelkich strajków. Zajął krytyczne stanowisko zarówno wobec Socjal-Demokracji Królestwa Polskiego i Litwy, jak i Polskiej Partii Socjalistycznej. Żywił zaufanie do polityki R. Dmowskiego, zbliżył się do Narodowej Demokracji i pisywał do prasy narodowo-demokratycznej. Wobec próby «neosłowiańskiej» zachował się życzliwie, ale szczerze: jej pionierów (K. Kramara i towarzyszy) powitał, a zarazem pożegnał dobitnym wykładem polskich krzywd i postulatów (czerwiec 1908); oczywiście nie wierzył w ich rychłe zaspokojenie.
Atmosfera gęstniejącej reakcji nie pobudzała do czynów. W ostatnich latach przed wybuchem wojny K. poza kończeniem Dziejów wojen uprawiał już tylko recenzję, polemikę i historię regionalną: Litwinom dał Coś historycznego o Nowogródku i rzecz o zamku Mendoga, Mazurom powiedział, «co się działo i co się ma dziać w Czersku». Z wykładów uciążliwych się wycofał (zawsze się jąkał), chodził zgarbiony, a pracował półleżąc; dla swych słuchaczy ze Szkoły Handlowej Kronenberga wyłożył i wydał ich nakładem Historię handlu w zarysie (W. 1914). Jubileusz pięćdziesięciolecia pracy K-a (3 VI 1912) stał się manifestacją czci, jaką się cieszył w Polsce profesor bez państwowej katedry: wzięły w nim udział oprócz naukowców różne instytucje społeczne. Jubilat na tę chwilę ogłosił, pt. Mój pamiętnik przedhistoryczny (Kr. 1912), wspomnienia o tych latach po rok 1869, kiedy się kształtowały główne cechy jego charakteru: patriotyzm, wytrzymałość, satyryczny humor i przekora.
Podkopane zdrowie próbował skrzepić nad Bałtykiem i tam, w niemieckim jeszcze Sopocie, zaskoczyła go wojna światowa. Wywieziony bydlęcym wagonem na Rugię, wrócił przez Szwecję i Finlandię do Warszawy na sam moment odezwy wielkoksiążęcej zapowiadającej zjednoczenie «wolnej» Polski. K. przyjął ją z radością, o czym świadczy broszura pt. Pamiętny dla Polaków dzień 14 sierpnia 1914 r. Wierzył dalej w orientację Dmowskiego; skoro krytycznie oceniał Legiony przy Napoleonie, to tym krytyczniej – przy państwach centralnych. Słuchając odgłosów armat, śledząc nowy rozdział olbrzymich dziejów, doprowadził do skutku zbiorowe wydanie swoich Listów otwartych, mów, rozpraw, rozbiorów (t. I–IV, W. 1915) z białymi plamami po cenzurze najpierw rosyjskiej potem niemieckiej. W r. 1917 wydał Vademecum Kościuszkowskie. Umarł w kilka tygodni po pokoju brzeskim 18 III 1918 r.
Warszawa mało wiedziała o przeszłości zesłańca i konspiratora K-a, ale doceniała jego trud, patriotyzm i prawy, hartowny charakter. W salonie przy ul. Żabiej 4 spotykali się dawni powstańcy, sybiracy z przedstawicielami następnych pokoleń. Profesor prosty i serdeczny, ale w obronie wyznawanych zasad namiętny, liczył wśród przyjaciół takich ludzi, jak Deotyma-Łuszczewska, A. i W. Jabłonowscy, J. Bieliński, Z. Gloger, I. Chrzanowski, Sz. Askenazy. W przeszłości także przywiązywał się uczuciowo do pewnych postaci, innych zaś nie cierpiał (np. królowej Ludwiki Marii i M. Prażmowskiego); nie zawsze też czynił zadość wymogom absolutnej bezstronności w sądach, jakie stawiał innym. Polemizował dużo, dociekliwie, niekiedy zajadle (ze Smoleńskim o Kościuszkę), czasem zgryźliwie (z A. Krausharem o Kilińskiego). Szkoły w znaczeniu seminarium oczywiście nie prowadził, ale w osobistych kontaktach, jako pierwszorzędny znawca dziejów powszechnych i niestrudzony pracownik, wywierał duży wpływ. Jakkolwiek też nie włączył się do żadnego partyjnego prądu ani nie sugerował środowisku żadnej doktryny, posłuch miał w Polsce duży i poza zwalczanym przezeń Bobrzyńskim ze współczesnych nikt nie zasłużył równie dobrze na tytuł, jaki mu nadano w roku jubileuszowym: «nauczyciela narodu».
Bibliogr. Hist. Polski 1815–1914, tom wstępny, W. 1954; Bibliogr. Hist. Polski, W. 1965 I cz. 1; Korbut, IV 34; – Askenazy Sz., T. K., „Tyg. Ilustr.” 1912 nr 17–9; Kraushar A., Drobiazgi historyczne, 1891 I; Lutomski B., T. K. na tle swego czasu, „Goniec” 1918 sierpień–wrzesień; Serejski M. H., Historycy o historii, W. 1963; Włodarczyk J., T. K., Główne koncepcje historyczne i historiozoficzne, Ł. 1958 (najobszerniejsza biogr. i bibliogr. prac K-a); Zakrzewski S., Zagadnienia historyczne, Lw. 1936 I; – K. T., Mój pamiętnik przedhistoryczny, Kr. 1912, oraz zbiorowe wydanie Listów otwartych, mów etc, w którym jednak K. wiele artykułów pominął; – „Kwart. Hist.” T. 32: 1918 (S. Zakrzewski); „Przegl. Hist.” T. 15: 1912 (z okazji jubileuszu K-a); – Informacje W. Jabłonowskiego i własne wspomnienia autora artykułu; – B. Narod.: Sygn. 5921–5950 (puścizna rękopiśmienna i korespondencja K-a); – Redakcja uzupełniła bibliografię pozycjami, które ukazały się po śmierci W. Konopczyńskiego (1952), oraz podała informację o spuściźnie rękopiśmiennej, z której autor życiorysu nie korzystał.
Władysław Konopczyński
Powyższy tekst różni się w pewnych szczegółach od biogramu opublikowanego pierwotnie w Polskim Słowniku Biograficznym. Jest to wersja zaktualizowana, uwzględniająca publikowane w kolejnych tomach PSB poprawki i uzupełnienia.