Każdy zna relacje o jego bohaterskiej śmierci w walce z Moskalami, opisanej w jednym z najpiękniejszych wierszy Adama Mickiewicza. Legenda jego czynu wykreowała go – jak to określił Teofil Lenartowicz - na „żywy sztandar wolności”. Ofiara życia poniesiona w nierównej walce z wrogiem stała się symbolem heroicznego poświęcenia w imię wolności i niepodleglości ojczyzny. Jednak arcydzieło wieszcza  rozminęło się nieco z prawdą historyczną, bo dzielny obrońca powstańczej reduty żył jeszcze ponad pół wieku po swej rzekomej heroicznej śmierci uwiecznionej w poezji.  W czasie wojny polsko-rosyjskiej w 1831 roku reduta nr 54 broniła dostępu do Warszawy od strony Woli.  O świecie 6 września na redutę ruszyły tysiące Moskali, którzy otoczyli ją i wdarli się do środka od tyłu. Wówczas nastąpił wybuch, w którym zginęło wiele osób, ale wbrew relacji Mickiewicza, wśród poległych nie było dowódcy jej artylerii. Zginął on samobójczą śmiercią dopiero 56 lat później. Większość życia mieszkał potem w Italii, służąc w tamtejszych wojskach. W 1855 roku jeden jedyny raz spotkał się osobiście z Mickiewiczem, który rozsławił go rzekomą bohaterską śmiercią. Ostatnie 20 lat życia spędził we Florencji.  Z upływem lat tracił zdrowie, ogłuchł i w końcu w wieku 77 lat strzałem z pistoletu odebrał sobie życie. Po wojskowym pogrzebie we Florencji ciało, zgodnie z jego wolą zostało spalone, a prochy przewiezione do Lwowa i złożone na cmentarzu Łyczakowskim. Na grobie stanął pomnik dłuta Tadeusza Barącza. Więcej informacji, ciekawostek i materiałów o Julianie Konstantym Ordonie znajdziesz w jego biogramie i na dalszych stronach naszego serwisu.