Już w listopadzie 1918 roku chciał zabić Naczelnika Państwa. Porzucił ten zamiar, gdy Józef Piłsudski zrezygnował z kandydowania na prezydenta. Z chwilą gdy dowiedział się, że Gabriel Narutowicz przyjął godność głowy państwa, postanowił go zastrzelić. Uważał, że „trzeba było bronić majestatu Rzeczypospolitej”, gdyż Narutowicz – według niego – został wybrany „głosami żydowskimi przeciw większości polskiej”. Sposobność do dokonania zamachu nadarzyła mu się podczas otwarcia dorocznej wystawy w gmachu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w sobotę 16 XII 1922 roku. Do gmachu wszedł bez trudności, bo był rzeczywistym członkiem Towarzystwa. Kiedy prezydent zaczął zwiedzać wystawę podszedł do niego i strzelił trzy razy. Narutowicz zmarł w ciągu kilku sekund. Zamachowiec oświadczył, że do nikogo więcej strzelać nie ma zamiaru i że chce się oddać w ręce policji. Jego proces rozpoczął się dwa tygodnie później. W czasie rozprawy oświadczył, że nie żałuje swego czynu i że spełnił swój obowiązek „walki o polskość Polski”. Osobiście Narutowicza nie znał, nigdy nie spotkał go nawet ani z nim nie rozmawiał. Uważał go jednak za „symbol hańby”. Prokurator określił, że był to indywidualny czyn szaleńca i wniósł o karę śmierci. Obrońca dowodził, że zabójca był „popchnięty wewnętrznym nakazem” do spełnienia czynu „uznawanego przez niego samego za czyn straszny”. W ostatnim słowie zabójca oświadczył, że dokonał zamachu z premedytacją i że oczekuje wyroku śmierci, zaś wyrok więzienia uważałby za „największą krzywdę moralną”. Sąd orzekł karę śmierci przez rozstrzelanie. Wyrok wykonano w cytadeli warszawskiej. Przed egzekucją zabójca napisał list, w którym oświadczył, że nie chce, by wyrok „stał się powodem zemsty krwi”, bo był on zgodny z prawem, sprawiedliwy i potrzebny.
Więcej informacji, ciekawostek i materiałów o Eligiuszu Niewiadomskim szukaj w jego biogramie i na innych stronach naszego serwisu.